poniedziałek, 4 stycznia 2016

Czytelnicze podsumowanie 2015

Wszystkie zdjęcia pochodzą z mojego Instagrama



W liczbach siła


Rok 2015 zamykam z poczuciem spełnienia, choć wciąż dziwię się, że mam już za sobą te 12 miesięcy. Z zaplanowanej liczby 80 pozycji udało mi się przeczytać aż 105 tytułów. Nie wiem, kiedy znalazłam czas na wszystkie książki, zważając na to, że kolejno w 2013 i 2014 udało mi się odznaczyć jedynie 63 i 51 pozycji.

Zeszłoroczne postanowienia


Nie tylko to sprawia, że jestem z siebie dumna - udało mi się również spełnić jedno z głównych postanowień noworocznych, a mianowicie (i teraz cytuję siebie) nie poddawać się ze swoim blogiem recenzenckim, bo może mi przynieść dużo dobrego. I przyniósł. Opublikowałam w sumie 101 postów, z czego 97 recenzji. Wyrobiłam sobie własny styl, zdałam sobie sprawę, że nie satysfakcjonują mnie krótkie recenzje. Skoro już piszę o książkach, to chcę o nich pisać rzetelnie. Zdaję sobie sprawę, że kilometrowymi wpisami raczej odstraszam niż zachęcam, jednak ich tworzenie sprawią mi ogromną frajdę oraz sprawia, że jestem z siebie dumna.

Ten rok okazał się naprawdę dobry nie tylko ze względu na ilość postów, ale i szatę graficzną. Po raz pierwszy sama zdecydowałam się na edycję i projekt szablonu, żeby jak najbardziej odzwierciedlała mnie. Lubię pastelowe kolory, lubię też grafiki komputerowe, dlatego tych rzeczy jest tu więcej.

Zmiany


Miałam miliony momentów załamania, pytanie dlaczego ja to w ogóle robię? na stałe zagościło w kącie mojego umysłu. Za każdym razem odpowiedź brzmi - dla siebie i dla potencjalnych czytelników, bo mam niepowtarzalną szansę promowania dobrej literatury. W 2016 chciałabym bardziej pracować nad promowaniem bloga poprzez Instagrama i Facebooka, trwać trwać trwać w recenzowaniu, pracować nad warsztatem pisarskim (choć jestem naprawdę dumna z tego, gdzie się teraz znajduję), wynajdywać nowe drogi ulepszania Cmentarzyska książek. Tym razem stawiam sobie wyzwanie 90 tytułów i zobaczymy, jak to wyjdzie.

Najlepsi z najlepszych


Dużo przeczytanych książek, tak więc też dużo smakowitych pozycji godnych polecenia. Starałam się ograniczyć wybrańców do minimum, jednak wiadomo, literatura literaturze nierówna. Zacznę od tytułów fantastycznych, fenomenów, które skradły moje serce (kolejność przypadkowa).



Król krukówZłodzieje Snów, Maggie Stiefvater

Wciąż gdzieś w głębi serca wierzę, że Stiefvater musi być czarodziejką, bo niemalże nie ma sobie równych w sposobie, w jaki tka magiczną atmosferę - sprawiając, że odczuwam wszystko na własnej skórze i z dziecinną łatwością wizualizuję sobie każde jej słowo. Czysta poezja w stylu i języku, kreacji bohaterów i Ronanie Lynchu.

Szturm i grom, Leigh Bardugo

Wielu właśnie tom drugi Trylogii Griszy nie przypadł do gustu, jednak dla mnie to kolejna fantastyczna powieść w wykonaniu Bardugo (choć czytałam tylko dwie). Zafascynowała mnie postacią Aliny, jej wewnętrzną batalią, starciem światła z ciemnością i sprawiła, że pokochałam tę dziewczynę za kompleksowość i za wszystkie jej wady. Ponadto wykreowała Darklinga, bardzo problematyczny czarny charakter, który nie ma sobie równych. Obydwie postacie mają w sobie mrok i Bardugo udało się go sportretować w sposób fenomenalny, nadając całej lekturze niepowtarzalny klimat.

Gra Endera, Orson Scott Card

Ta pozycja zwaliła mnie z nóg wielowątkowością, przemyślaną fabułą, niespotykaną dojrzałością bijącą z każdego rozdziału. Konteksty, obeznanie, dbałość o szczegóły - prawdziwa uczta dla wielbicieli literatury, nie tylko sci-fi.



Zaproszenie na egzekucję, Vladimir Nabokov

Pierwsze spotkanie z autorem i pierwsze zachwyty. Nabokov to mistrz słowa, w Zaproszeniu kreuje przerysowaną wersję rzeczywistości, surrealistyczną, nieco groteskową. Oczarowuje zabawą formą, treścią, bohaterami. Lektura obowiązkowa.

Kiss the Sky, Krista & Becca Ritchie

Co te autorki zrobiły z moim sercem. I to nie w stylu typowego New Adult z rzewną historią miłosną ustawioną na piedestale. Łamią stereotypy, piszą o postaciach uniwersalnych, walczących ze swoimi słabymi stronami i starających się być lepszymi każdego dnia. Mówią o rzeczach, o których inni milczą, uczą młode dziewczyny zrozumienia własnego ciała i jego potrzeb. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z taką wielowątkowością i tak fenomenalnymi bohaterami w pozycjach z tego gatunku. Ich powieści po prostu trzeba czytać, bo zostają z czytelnikami na dłużej.


Avery, Charlotte McConaghy

Tego się nie spodziewałam. Pozycja, która wpadła w moje ręce przypadkiem, okazała się jednym z najwspanialszych czytelniczych przeżyć tego roku. Połączenie nietuzinkowych postaci - złamanych i poznających siebie na nowo - z dwoma łamiącymi serce historiami miłosnymi na tle fenomenalnie wykreowanego świata przedstawionego. Takie książki kocha się całym sercem, bo zawarte w nich emocje obezwładniają ciało i umysł.



The Winner's Curse (Pojedynek), The Winner's Crime, Marie Rutkoski

A jeśli już mowa o książkach, które się kocha całym sercem... Rutkoski nie tylko stworzyła najlepszą bohaterkę żeńską (tuż po Alinie Starkov), czyli podziwianą przeze mnie za spryt i umysł stratega Kestrel, ale również opowiedziała historię romansu przywodzącego na myśl tragedię grecką, po którym nie potrafię się pozbierać będąc kilka miesięcy po lekturze. Jej twórczość rozdziera mi serce, lecz jednocześnie uwielbiam ją za to, jakie spustoszenie sieje w moim umyśle. 

Cress, Marissa Meyer

Dopiero przy trzecim tomie zdałam sobie sprawę, jak ubóstwiam Marissę Meyer. Za jeszcze raz opowiedziane (z niezwykłą lekkością, humorem i emocjami) znane baśnie, za realistycznych bohaterów - nieidealnych, słabych i silnych - i za nutkę szaleństwa, mroku. Literatura sci-fi w wersji dla młodzieży, z wartką akcją i postaciami, o których chce się czytać w nieskończoność.

Since You've Been Gone, Morgan Matson

Najlepsza obyczajówka, jaką dane mi było czytać. Lekka, magiczna w dbałości o szczegóły, niezwykle klimatyczna. Powieść o przyjaźni, lecz w głównej mierze o odkrywaniu samego siebie, o wychodzeniu poza strefę komfortu, smakowaniu życia w słonecznej otoczce wakacji. Niezwykle inspirująca, popychająca do działania, motywująca i dająca nadzieję. Polska premiera została zaplanowana na końcówkę stycznia przez wydawnictwo Jaguar i pojawi się pod tytułem Odkąd cię nie ma - chwytajcie, bo naprawdę warto.

Warci uwagi


Na koniec chciałabym wspomnieć o kilku pozycjach zwyczajnie wartych przeczytania, niektórych trochę niedocenionych, innych o milimetry wymijających się z moimi najlepszymi z najlepszych (a bardziej znanych).



Zodiak, Romina Russell (czyli jak po mistrzowsku połączyć fantastykę, science-fiction, mitologię i astrologię)
Nomen Omen, Marta Kisiel (poczucie humoru w najlepszym wydaniu)
Zakon Mimów, Samantha Shannon (oczarowuje przemyślaną i szczegółową kreacją świata)
Akademia Dobra i Zła, Soman Chainani (baśniowość w najczystszej postaci)
Próba ognia, Josephine Angelini (najlepsza pozycja o czarownicach jaką kiedykolwiek czytałam)
Czerwona królowa, Victoria Aveyard (takiego zwrotu akcji chyba nikt się nie spodziewał)

To warto czytać - komiksy


W tym samym czasie czytałam całe mnóstwo komiksów, między innymi aż 67 numerów piątej wersji Supergirl. Tym samym Kara Zor-El na dobre zagościła na samym początku listy ulubionych superbohaterów. Czytanie większej ilości noweli graficznych należało do moich noworocznych postanowień, które spokojnie mogę odhaczyć. Przy okazji, tuż obok Supergirl, serdecznie polecam Was Ms. Marvel z Kamalą Khan - absolutnie fantastyczna protagonistka, koherentna fabuła (co dla tak rozległego uniwersum wcale nie jest oczywiste), wartka akcja i mnóstwo poczucia humoru.



W 2016 życzę Wam samych przepysznych lektur, odkrywania nowych gatunków, autorów, serii, może otwierania się na nieznane; wielu uśmiechów, sukcesów i wytrwałości w wypełnianiu noworocznych postanowień (jeśli takie macie).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz