sobota, 9 maja 2015

"Próba ognia", Josephine Angelini

Tytuł oryginalny: Trial by Fire
Seria/cykl wydawniczy: Worldwalker Trilogy #1
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 528

"Ty jesteś jedyną zastępczynią, która naprawdę jest zdolna stać się mną."

Jestem absolutnie, stuprocentowo i niezaprzeczalnie oczarowana Próbą ognia. Dopiero co rozpoczęłam moje polowanie na czarownice, a już natrafiłam na powieść przesiąkniętą magią, dokładnie tak, jak chciałam. Sam smak. Muszę przyznać, że bardzo obwiałam się tych pięciuset stron, że okażą się one jakimś laniem wody, totalną nudą. A było wręcz przeciwnie.

Każdy wybór, przed którym stajemy, to czy pójdziemy w lewo czy w prawo, tworzy kolejne wszechświaty, alternatywne rzeczywistości. Niektóre różnią się drobnymi detalami, pewne postępem technologicznym, a kolejne przestały już istnieć. W jeszcze innych istnieje... magia. Lily Proctor należy do tego całkowicie zwyczajnego świata, wiodąc całkiem zwyczajne życie. Może oprócz jej dziwnych dolegliwości. Temperatura jej ciała waha się pomiędzy 39 a 42 stopniami Celsjusza, nie mówiąc już o całej gamie przeróżnych alergii. Więc kiedy jej wieloletni przyjaciel, Tristan, w końcu postanawia zrobić krok naprzód w ich relacjach, a następnie pragnie iść z nią na imprezę, dziewczyna nie może pozwolić na to, by coś stanęło jej na przeszkodzie. Jednak wymarzony wieczór szybko obraca się w gigantyczną porażkę i za pomocą kilku słów nastolatka na zawsze odmienia swój los.

Bo nieświadomie zgodziła się na przeniesienie swojego ciała do równoległego wszechświata, uniwersum, gdzie magia wprawia wszystko w ruch. Świata, na którego czele stoi najpotężniejsza czarownica, Lillian. Lady Salem jest nie tylko osobą, która ściągnęła Lily do tego świata, ale również... jej alter ego. Czy dziewczyna może zaufać czarownicy? Jaką rolę ona sama ma w tym wszystkim odegrać? W murach miasta Salem czekają na nią intrygi pałacowe, nieuzasadnione prześladowania ludzi nauki, ich publiczne egzekucje; a poza stwarzającymi pozory bezpieczeństwa barierami ukrywają się stworzenia będące wynikiem nieudanego eksperymentu i ludzie wygnani, pozbawieni obywatelstwa, walczący o przetrwanie. Alternatywna rzeczywistość pełna magii skrywa mroczne tajemnice, a Lily musi wybrać, po której stanie stronie.

Chylę czoła Josephine Angelini za wykreowanie tak magicznego i zachwycającego świata, który na każdym kroku zadziwiał mnie coraz bardziej, a także za to, że wraz z kolejnymi kartkami jeszcze bardziej pragnęłam zgłębić wszystkie jego tajemnice i sekrety. Autorka w niezwykle ciekawy i intrygujący sposób przedstawia realia zaczarowanego Salem, jednocześnie sprawiając, że bogate opisy nie są ani przydługie ani nudne. Co bardzo spodobało mi się w Czarownicy, występuje również tutaj - magia połączona z nauką. Tutaj największe znaczenie ma zasada termodynamiki, w której rzeczy nie mogą powstawać z niczego, dlatego czary zawsze poprzedzone są zbieraniem odpowiednich środków, za pomocą których można będzie potem rzucać uroki - kamienie, minerały, zioła. Te wszystkie rytuały, koniecznie z detalami, dodają powieści smaczku i nadają niezwykłą atmosferę. Uważam również, że genialną koncepcją było zastosowanie magii ognia, w której czarownice przekształcają ciepło w moc. Palenie na stosie nabiera zupełnie nowego znaczenia.

Jak wspomniałam wcześniej, obawiałam się tych ponad pięciuset stron, bo sądziłam, że na kartach Próby ognia nie znajdę nic tak godnego uwagi, by zajęło tyle miejsca. Jak bardzo się myliłam. Książkę pożarłam w dwa dni, świata poza nią nie widząc. Nie obfituje w wiele wydarzeń, podczas których skakała mi adrenalinka, a jednak nie nudziłam się ani przez chwilę. Autorka powoli i z namysłem oprowadza czytelnika po magicznym Salem, uważając, by nie zasypać nas gradem informacji, perfekcyjnie balansując na krawędzi przeciążenia wiadomością. Jestem oczarowana mnogością detali i kreacją świata, okraszoną wyważonym i dojrzałym stylem oraz językiem. Bardzo dużą rolę odgrywa tu samo tłumaczenie, które perfekcyjnie oddaje charakter powieści, zatrzymując w niej cały urok.

Skoro o urokach mowa, to i bohaterowie musieli na mnie jakiś rzucić, a przynajmniej bohaterki. Od początku intrygowała mnie postać Lillian, potężnej lady Salem, skrywającą pewien sekret. W wyniku wydarzenia owianego tajemnicą zmieniła się nie do poznania i rozpoczęła krucjatę wymierzoną w ludzi nauki. Do końca nie poznajemy jej motywów, jednak pozwala Lily, a tym samym czytelnikowi, uszczknąć trochę swoich myśli. Dla bohaterów powieści jest czarnym charakterem (i tutaj zacieram ręce z uciechą), lecz dla mnie pozostaje niejednoznaczna. Lillian swoją osobą wyraża potęgę i pewność siebie, wzbudzając tym samym moją ciekawość. Jeszcze nie wszystko o niej wiemy, a ja jestem przeogromnie zaintrygowana jej motywacjami.

Z drugiej strony mamy Lily, alter ego lady Salem. Jak przypadło na dwie wersje tej samej osoby, mają wiele wspólnego - determinacja i umiejętność postawienia na swoim. U dziewczyny można również dostrzec zalążki chęci panowania, oddziaływanie kuszącej propozycji mocy i władzy. Choć nie poddaje się im kompletnie, nie jest również na ten zew obojętna. Myślę, że w niej również drzemie wielki potencjał i nie mogę się wprost doczekać, co też przyniosą kolejne tomy powieści.

Ale to zakończenie, TO ZAKOŃCZENIE, nie, tak się po prostu nie robi. I że niby ja mam teraz czekać cztery miesiące na publikację kolejnej książki, gdy autorka pozostawiła mnie z przeogromnym pragnieniem czegoś więcej? W całym moim niezadowoleniu tym okropnym cliffhangerem uważam, że rozdział wieńczący powieść jest niezwykle silny i fenomenalny. Ciekawym zabiegiem byłoby nawet zakończenie fabuły w tym właśnie miejscu, z pytaniami wiszącymi w powietrzu. Jeszcze kilka kwestii domaga się moich wyjaśnień, ale to tylko dlatego, że jestem ciekawska i pragnę więcej, więcej, więcej z tej lektury, ale równie dobrze mogłyby one pozostać w sferze domysłów. Może w alternatywnej rzeczywistości...?

Przez długi czas to Spętani prze bogów było moją ulubioną serią, ale Próba ognia bije tamtą pozycję na głowę. To o wiele dojrzalsze i bardziej dopracowane podejście Angelini do swojej twórczości, które skradło moje serce już od pierwszych stron. Nie potrafiłam oderwać się od lektury, a jednocześnie obawiałam się momentu, w którym ją skończę; chciałam pozostać w zaczarowanym Salem choć chwilkę dłużej, skraść parę dodatkowych stron. Dużo treści jest niezaprzeczalnym atutem powieści, bo nie tylko pozwala na szczegółowe sportretowanie świata przedstawionego, ale sprawia, że zanurzamy się w nim po sam czubek głowy i pochłania wszystkie nasze myśli. Jednocześnie nie miałam wrażenia, jakby czegoś było za dużo, a nuda nie dopadła mnie ani na chwilę. Próba ognia to lektura przesiąknięta magią, w której sam musisz zdecydować, po której stoisz stronie, bo każdy może mieć rację, a tylko Ty możesz wybrać, komu zaufasz. To lektura uzależniająca, niejednoznaczna i intrygująca, po której zakończeniu będziecie chcieli tylko więcej.

"Otwórz oczy. Rozzłość się. Twoja walka dopiero się zaczyna."

Moja ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz