środa, 6 maja 2015

"Malfetto. Mroczne piętno", Marie Lu

Tytuł oryginalny: The Young Elites
Seria/cykl wydawniczy: The Young Elites #1
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Liczba stron: 384

"Jestem Adelina Amouteru - (...) - Nie jestem niczyją własnością. Tej nocy wzniosę się ponad wszystko to, czego mnie nauczyłeś, przysięgam ci. Stanę się potęgą, jakiej ten świat nigdy nie widział. Zdobędę taką moc, że nikt nie ośmieli się mnie skrzywdzić."

Stosowanie motywu bohaterów ścierających się z ciemnością w sobie i w postaci innych ludzi jest bardzo częste w literaturze. Również Marie Lu poszła tym tropem, ale w nieco inny sposób i zdecydowanie bardziej nowatorski. Bo co jeśli protagonistka, choć bardzo się stara działać dobrze, jest w stanie znaleźć w sobie jedynie mrok? Co jeśli światło jest tak nikłe, że niemalże nie ma prawa głosu?

Kiedy dziesięć lat temu zaraza przetoczyła się nad społeczeństwem, zabrała ze sobą ogromną część ludności, ale nie zniknęła bez śladu. Ci, co przeżyli, zostali napiętnowani fizycznie, w postaci mniejszych lub większych skaz, lecz część ocalałych dostała znamiona w postaci niezwykłych umiejętności. Ludzie zwą ich Mrocznymi piętnami, malfetto. W Morskich Krainach nie jest to jednak dar, a przekleństwo. Adelinie Amouteru zaraza odebrała matkę, jedno oko wymieniła na bliznę, a dotąd czarny kolor włosów przemieniła w srebrzysty. Lecz choroba nie zostawiła dziewczyny z pustymi rękami. Drzemiąca w niej siła drapie kłami i pazurami, chcąc się wydostać. Czy ujarzmienie takiej mocy jest możliwe? Czy Adelina nauczy się ją kontrolować, czy ta siła pochłonie ją w całości?

Mroczne piętno ma tyle aspektów, które wzbudziły mój bezbrzeżny zachwyt i sprawiły, że wręcz pożerałam książkę wzrokiem. Dopasowując powieść do gatunku high fantasy, świat wykreowany przez Marie Lu przywodzi na myśl renesansowe Włochy. Czytelnik poznaje głównie Morskie Krainy, jednak oprócz nich nadmienione zostają również Słoneczne oraz Niebańskie Krainy. Lwia część akcji toczy się na wyspie Kenettra, w mieście portowym zwanym Estenzia, a jej szerokie ulice, oplecione winoroślami budynki i wyłaniające się ze zgiełku nitki kanałów odwzorowują magiczną atmosferę Wenecji. Autorka nie skupia się na tworzeniu ogromnych, sążnistych akapitów, z łatwością portretuje istotę wykreowanego przez siebie świata. Misternie splata ze sobą stosunkowo drobne deskrypcje, by na koniec dać nam pełny i szczegółowy obraz świata przedstawionego. Wyszło jej to znakomicie, a ja wprost nie mogłam się powstrzymać od niemego zachwytu nad Kenettrą.

By skompletować portret Morskich Krain, każdy rozdział rozpoczynają krótkie fragmenty poematów, ksiąg historycznych, listów i wielu, wielu innych. Dzięki temu czytelnik nie ma wrażenia, że jest wręcz zalewany informacjami, a i tak otrzymuje mnóstwo detali. Często pomagają one w interpretacji danego rozdziału, albo zastępują niewypowiedziane dialogi, czasami pełniąc funkcję jakiegoś tekstu pobocznego, didaskaliów. Bardzo spodobał mi się ten zabieg, bo dzięki niemu uniknięto sztuczności, jaką niekiedy tworzą bohaterowie, opowiadając o rzeczach dla nich oczywistych. Marie Lu znalazła złoty środek, bym nie zagubiła się w powieści, a jednocześnie uzyskała potrzebne informacje.

Jednak to bohaterowie zasługują na znalezienie się w centrum uwagi, bo to oni sprawiają, że Malfetto. Mroczne piętno jest pozycją nietuzinkową. Autorka uwydatniła w swojej książce te cechy, które są często pomijane, albo przyćmiewane - zawiść, pragnienie władzy i potęgi, nieszczerość i samolubność. Przecież te cechy są takie /ludzkie/, a wprowadzenie ich sprawiło, że postacie nabrały kształtów i kolorów. Nie ma tu jednoznacznego podziału na czarne i białe, niektórzy bohaterowie podejmowali niecodzienne decyzje, ale Marie Lu nie zapomniała, by kierowały nimi konkretne motywy. Dlatego zagłębianie się w kolejne postacie było tak intrygujące, bo nigdy nie wiedziałam, czego mogłabym się po nich spodziewać, a wierzcie mi, potrafili być naprawdę zaskakujący.

Co by się stało z Aliną Starkov z Trylogii Griszy czy Ruby Daly, bohaterką Mrocznych umysłów, gdyby zostały doprowadzone do ostateczności? I nigdy nie cofnęły się z powrotem? Odpowiedź jest prosta: powstałaby Adelina Amouteru. Zapewne można to wywnioskować z moich recenzji, ale mam słabość do czarnych charakterów, więc jestem wprost zachwycona konceptem Marie Lu na kreację protagonistki - antybohaterki. Adelina, dziewczyna, którą zaraza nie tylko naznaczyła fizycznie, ale również odebrała jej uznanie w oczach ojca, zastępując je pogardą ze strony społeczeństwa. Przeszłość ma ogromny wpływ na jej charakter i łącząc to z ambicją oraz pasją powstanie mieszanka wybuchowa. Jest coś fascynującego w jej pragnieniu władzy i uzależnieniu od mocy, w tych wszystkich mrocznych, ale jakże ludzkich emocjach, znajdujących dom w jednej tylko osobie.

Jest również władający ogniem Ezno, który wzniecił prawdziwy pożar w moim sercu, niejednoznaczna i niepozorna postać Raffaele'a albo piękna i słodka Violetta, młodsza siostra Adeliny i całkowite jej przeciwieństwo. Obydwie dziewczyny Amouteru mają swoje wady, które odcisnęły swe piętno na ich relacjach, ale właśnie dlatego są one takie wyjątkowe. Jest tu zazdrość i zawiść, subtelna walka o spojrzenie aprobaty ze strony ojca, ale pod tym wszystkim wciąż kryje się prawdziwa zażyłość, której nie można nazwać idealną. Siostrzana więź w powieści Marie Lu to taka mała odskocznia od wyidealizowanych więzów krwi w literaturze, tak genialnie i pięknie złożona, że czytelnik niczego więcej nie pragnie, niż ją zgłębiać.

Wszystko w tej pozycji ma swoje miejsce, każde wspomnienie, anegdota czy wydarzenie. Autorka od razu przechodzi do rzeczy, jednocześnie nie przyspieszając fabuły w nienaturalny sposób. Akcja to nabiera tempa, to nieco opada, cały czas angażując czytelnika; nie byłam w stanie oderwać się od lektury, spijając słowa z kartek. Zakończenie szokuje, a sam epilog daje dużo do myślenia. Mroczne piętno upaja niesamowitą atmosferą przywodzącą na myśl renesansowe Włochy, za pozornym pięknem skrywając intrygi pałacowe i krucjatę za przeklętymi malfetto. Przewspaniała powieść Marie Lu, która uzależnia swoją ciemną stroną i sprawiająca, że chce się ją odkrywać na nowo.

"Nie jesteś wypaczeniem. Nie jesteś nawet zwykłą malfetto. To dlatego się ciebie boją. Bogowie obdarzyli nas mocami, Adelino, bo urodziliśmy się, by rządzić."

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz