piątek, 1 stycznia 2016

"Kiss the Sky", Krista & Becca Ritchie



Recenzja BEZ SPOILERÓW, ale warto czytać w takiej kolejności:
Addicted to You (Addicted #1), Ricochet (#1.5), Addicted for Now (#2), Kiss the Sky (Calloway Sisters #1, Addicted #2.1)

Krista i Becca Ritchie powoli, acz skutecznie, podbijają serca młodych dziewczyn i bynajmniej nie za pomocą schematów przerabianych miliony razy. Zawsze zaczyna się tak samo - poznajemy dziewczynę, najlepiej po traumatycznych przeżyciach i przystojnego chłopaka, bardzo tajemniczego, niedostępnego, a jednocześnie troskliwego, opiekuńczego. Sekret skrywany przez obiekt uczuć głównej bohaterki prowadzi do przełomu w związku, jakiegoś dramatu wpadającego do fabuły trzech-czwartych książki, a potem i tak otrzymują szczęśliwe zakończenie. Autorki zamiast tego starają się utrzeć nową, własną ścieżkę dla gatunku New Adult i są naprawdę dobre w tym, co robią. Gdyby złożyć wszystkie najlepsze cechy NA w rękach dwóch autorek, z pewnością otrzymałyby je właśnie siostry Ritchie.

Rose Calloway w wieku dwudziestu trzech ma wszystko - jest córką jednego z najbardziej wpływowych ludzi na świecie, ukończyła prestiżowe studia, lecz nie spoczęła na laurach i zajęła się kreowaniem własnej marki odzieżowej. Owszem, rodzinne nazwisko zapewniło jej dobry start, jednak na swoje osiągnięcia ciężko pracowała przez całe życie. Niemały wpływ na dążenie do perfekcji miała nie tylko matka dziewczyny, ale również Connor Cobalt, wieloletni rywal, od roku jej partner. Obydwoje niesamowicie inteligentni i pracujący na najwyższych obrotach, każdego dnia podejmują nowe wyzwania i motywują siebie nawzajem do tego, by być lepsi.

Jednak rzeczy mogą przybrać naprawdę nieciekawy obrót, gdy młodsza siostra wywołuje skandal wart pierwszych stron gazet. Rose podejmuje się najbardziej drastycznego kroku w celu oczyszczenia dobrego imienia rodziny, a także podratowania linii odzieżowej, której akcje drastycznie spadły. Na pomoc przychodzi jej najbardziej zadufany w sobie reżyser, a zależy mu jedynie na skandalach i dramatach. Dziewczyna przyjmuje ofertę reality show, gdzie wystąpi razem z siostrami, Lily i Daisy, Lorenem Hale, chłopakiem Lily, jego przyrodnim bratem, Ryke Meadowsem, oraz Connorem. Co nie zmienia faktu, że mężczyzn takich jak Scott van Wright Rose zjada na śniadanie i raczej pozwoli, by to zniszczyło jej idealnie nałożoną czerwoną pomadkę, niż żeby dała sobą pomiatać.

"People thought she was nuts - in a genius "I will devour your soul" kind of way. I thought she was fucking fascinating."

Rezygnują z typowych zabaw w kotka i myszkę, stawianiu pierwszych, niepewnych kroków w związku; Rose i Connor mają wszystko za sobą. W serii Addicted, od której spin-offem są Calloway Sisters, występowali jako postacie drugoplanowe, swój udział w historii Lily i Lorena ograniczając do minimum. Tam przesłanie miało być inne, dlatego o ich relacjach dowiadujemy się jedynie tyle, że silne charaktery często prowadzą do sprzeczek i kłótni, jednak w oczach młodszej siostry stanowią dla siebie potrzebne wyzwanie. Siostry Ritchie fantastycznie portretują romans sprawiający wrażenie stabilnego, trwałego uczucia między dwójką dorosłych ludzi, tak odmienne od często ulotnego i przywodzącego na myśl nastoletnie zauroczenie w innych pozycjach z gatunku.

Rose Calloway jest silną, niezależną kobietą, a najważniejsze w życiu są dla niej siostry. Znana wszystkim jako królowa lodu, pewna siebie, niejednokrotnie władcza, ze słabością do eleganckich i utrzymanych w granicach dobrego smaku ubrań. Nigdy nie ukrywała faktu, że w wieku dwudziestu trzech lat wciąż pozostaje dziewicą - stara się zburzyć szkodliwą mentalność społeczeństwa wywołującej presję na młodych dziewczynach i popychającą do stracenia dziewictwa jak najszybciej, najlepiej mając jeszcze te naście lat. Siostry Ritchie łamią stereotyp, jakoby młoda kobieta bez swojego pierwszego stosunku miała być nieśmiała i niepewna własnych wartości. Przeczyłoby to wszystkiemu, co przedstawia sobą Rose Calloway, a ona nie da się zaszufladkować w prostych schematach. Takie postacie się podziwia, kocha i szanuje.

"I can't be you" I told her. "You leave a trail of bodies with your glares. People are afraid to approach you, Rose. That's a problem."
"At least I know who I am"

Aż chciałoby się powiedzieć, że ta samodzielna w tylu aspektach dziewczyna nie potrzebuje mężczyzny. Jednak gdyby ktoś miał jej dorównać, byłby to właśnie Connor Cobalt: równie ambitny, równie pewny siebie (chociaż czasami działał mi na nerwy swoją pyszałkowatością) i równie inteligentny. Obydwoje są jednak tylko ludźmi, dlatego mają tendencje chorobliwego dążenia do perfekcji, starając się sprostać licznym, nakładanym na siebie obowiązkom. We dwójkę prowadzą na przemian narrację pierwszoosobową, dlatego poznajemy ich dogłębnie, od rzeczy, które lubią, aż po te, których się boją. Krista i Becca wnikliwie zbadały problematykę swoich postaci, każda z cech charakteru odpowiada podejmowanym przez nich działaniom. Żadne z określeń padające w tej powieści nie jest nad wyrost, nie zostało rzucone pod wpływem chwili. Przemyślane dialogi, akcja, a nawet życie seksualne bohaterów, które idealnie współgra z portretami psychologicznymi.

Kiss the Sky daleko odbiega od przesłodzonego romansu, bohaterowie demonstrują swoje uczucia poprzez czyny, a nie słowa. Dużo jest tu natomiast cielesności i sensualności, z czego autorki (oprócz fenomenalnych postaci) słyną. Obydwie serie autorek mają przede wszystkim na celu uświadomienie młodym dziewczynom swojej seksualności, dlatego do swoich powieści wplatają problematykę często pomijaną, jak uzależnienie od seksu (co fantastycznie obrazują w wymagającym Addicted), masturbacja (powszechnie uważana za coś wstydliwego i niecodziennego) czy BDSM (polegające przede wszystkim na poczuciu bezpieczeństwa partnerów, o czym - z tego, co słyszałam - zapomniała autorka 50 twarzy Greya). Przekraczają granice, by pokazać, że nie powinnyśmy wstydzić się za nasze ciała, za nasze umysły, za procesy, które w nas zachodzą, bo są one naturalną oraz integralną częścią tego, kim jesteśmy. Starają się budować pewność siebie w dziewczynach na każdym kroku, użyczając do tego głosu Rose, idealnej kandydatki odnośnie takiej tematyki.

"But I realize that when I'm angry, there's almost no room for anyone else to be the same. I am a hurricane. A typhoon, and I will destroy everyone in my wake."

Propagując tak ważne wartości Krista i Becca nie mydlą oczu czytelnika niepotrzebnymi dramatami, choć całość ma otoczkę reality show. Ukazują codzienność poniekąd uprzywilejowanej grupy przyjaciół, lecz jednocześnie dają do zrozumienia, że bogactwo nie idzie w parze z bezproblemowym życiem. Tkają ich życiorysy od samych podstaw, od dzieciństwa, i pokazują, że nieobecnych (acz wymagających) rodziców można zastąpić nową, wybraną przez siebie rodziną, jednocześnie podkreślając wagę miłości siostrzanej i braterskiej. Są walczący ze swoimi uzależnieniami, zamykający się we własnym świecie Lily i Loren, największe nerdy, fani uniwersum Marvel'a (a w szczególności X-Menów) i innych międzygalaktycznych tytułów, jest też siedemnastoletnia Daisy, najmłodsza z sióstr Calloway, szalona modelka uwielbiająca życie na krawędzi i Ryke Meadows, dwudziestotrzyletni brat Lorena, który absolutnie nie potrafi powstrzymać się od przeklinania, lecz ma za to ogromne serce.

"He's the river that that idly passes between mountains. I'm the volcano that destroys a village."

Sukces sióstr Ritchie polega na kreacji uniwersalnych postaci, niepozbawionych wad i problemów, z którymi czytelnik ma szansę się utożsamić, które ma szansę zrozumieć, a następnie pokochać. Głównym wątkiem Kiss the Sky jest związek dwóch równych sobie ludzi w otoczce reality show, lecz zamiast dramatów i niedopowiedzeń autorki tworzą siatkę fabuły opartej na odkrywaniu swoich mocnych i słabych stron, przekształcaniu tych drugich w naszą siłę i akceptowaniu ich; na poznawaniu własnej seksualności i kochaniu siebie takich, jakimi jesteśmy. Momentami autorki zbytnio skupiały się na sensualnym i cielesnym aspekcie powieści, ale nie jest to nic, co burzyłoby całościowy odbiór lektury w dużym stopniu. Bo mimo wszystko siostry Ritchie stworzyły powieść pochłaniającą cały czas wolny, absorbującą z każdą kolejną stroną, pomimo problematycznych aspektów lekką, z wyraźną dozą poczucia humoru. Dzięki bohaterom nie ma sposobu, by nie odebrać tej pozycji w kontekście emocjonalnym, bo łączy ich z czytelnikiem nierozerwalna więź. Książki sióstr Ritchie uzależniają wielowątkowością, jakby na przekór prostym i nieskomplikowanym w swych schematach pozostałym tytułom z gatunku New Adult. Uważam, że każdy - prędzej czy później - powinien zostać do ich twórczości przekierowany.


Jaki jest Wasz stosunek do NA? Czy Krista i Becca Ritchie zdołały Was przekonać swoją wizją na tytuł z tego gatunku?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz