wtorek, 13 stycznia 2015

"Król Kruków", Maggie Stiefvater

Tytuł: Król Kruków
Tytuł oryginału: The Raven Boys
Autorka: Maggie Stiefvater
Seria/cykl wydawniczy: The Raven Cycle #1
Wydawnictwo: Uroboros/ Grupa wydawnicza Foksal
Ilość stron: 496
Moja ocena: 8/10

"- Szukasz jakiegoś bóstwa - powiedziała ciotka do odwróconej plecami dziewczyny. - Nie przyszło ci do głowy, że możesz się natknąć na diabła?"

Henrietta pozornie sprawie wrażenie spokojnego miasteczka. Jednak ci, którzy wiedzą gdzie szukać, mają świadomość magicznych tajemnic, które skrywa. Blue pochodzi z rodziny wróżek, jednak sama posiada inny, nieco subtelniejszy dar, niż przepowiadanie przyszłości. Gansey, Ronan, Adam i Noah to czwórka przyjaciół, a pierwszy z nim postawił sobie jako cel życiowy odnalezienie linii mocy i legendarnego Glendowera, Króla Kruków. Jak los doprowadzi do tego, że ścieżki grupki chłopców skrzyżują się z tymi należącymi do nietypowej dziewczyny? Co może ich połączyć i do czego może doprowadzić ich znajomość?

Gdyby ktoś powiedział, że Maggie Stiefvater jest czarodziejką, uwierzyłabym mu. Nikt tak jak ona nie potrafi sprawić, że magia wydaje się czymś realnym, czymś namacalnym.  Sprawia, że siły nadprzyrodzone tak prosto, tak naturalnie wplatają się w życie codzienne wykreowanych przez nią bohaterów, że nie jestem w stanie kwestionować ich istnienia. Sprawia, że wierzę w każde jej słowo, w każde niesamowite wydarzenie, mające miejsce na kartach jej książki. 

Autorka osiąga to w bardzo prosty sposób - magia współistnieje z jej postaciami. Już wcześniej miałam okazję czytać kilka jej pozycji: trylogię Wilkołaki z Mercy Falls, a także Wyścig Śmierci. W każdej z tych książek dla bohaterów zjawiska paranormalne to codzienność. Nie kwestionują tego, nie wypierają się, jedynie zgłębiają ich tajemnice. Takiego motywu nie zabrakło również w Królu Kruków. Myślę, że ta niezachwiana pewność, iż magia istnieje, sprawia, że Czytelnik również zaczyna w nią wierzyć. Jest to proces tak naturalny, a jednocześnie tak oszałamiający, że nie sposób go uniknąć. 

Początek był dla mnie nieco zbyt chaotyczny, miałam wrażenie, że dla wszystkim innych oprócz mnie rozgrywające się wydarzenia miały sens, byłam biernym obserwatorem, niedopuszczonym to kluczowych zagadnień. Czułam się po prostu wyłączona. Jednak na przestrzeni kilkudziesięciu stron Stiefvater umiejętnie wciąga mnie w wykreowany przez siebie świat, a nim się obejrzę, czuję, jakbym sama uczestniczyła w przygodach Blue i chłopaków z elitarnej szkoły Aglionby. Nagle dla mnie również zjawiska nadprzyrodzone stają się oczywiste.

Wykreowani bohaterowie są mieszanką wybuchową, każdy jest inny; są jednocześnie tak niesamowicie barwni i bogaci we własne, nieprzynależne nikomu innemu cechy charakteru. Przy takiej gamie postaci oczywistym jest, że na kartkach powieści dochodziło do starć i wybuchów nuklearnych (to drugie tylko w przenośni) pomiędzy co bardziej odmiennymi charakterami. Osobiście jestem oczarowana Ronanem Lynchem; jest wybuchowy i jest całą gamą skrajności, nie byłam w stanie go nie pokochać.

Król Kruków to niezapomniana przygoda, w której magia naprawdę istnieje, nie ma siły, która sprawiłaby, że mogłabym to zakwestionować. Nie mogło również zabraknąć tajemnic, otulających powieść jak gruby koc, a także zagadek i idących za nimi szokujących odpowiedzi, które niczym fajerwerki wybuchały na moich oczach. Jest to dopiero pierwszy tom The Raven Cycle, w którym Maggi Stiefvater daje nam posmakować odrobinę swojego świata, dużą część deseru zostawiając na dalsze tomy. Jestem za.

"Niektóre sekrety odsłaniają się tylko przed tymi, którzy są ich warci."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz