czwartek, 16 kwietnia 2015

"Czerwona królowa", Victoria Aveyard

Tytuł oryginalny: Red Queen
Seria/cykl wydawniczy: Czerwona królowa #1
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 488
Moja ocena: 9/10

"Sądzę, że jesteś przyszłością. Sądzę, że jesteś świtem nowego dnia."

Czerwona królowa to niewątpliwie jedna z najgłośniejszych pozycji ostatnich miesięcy. Przyciąga wzrok estetyczną, ale intrygującą szatą graficzną, zbiera wysokie noty od większości recenzentów. Przekonana, że to będzie genialna powieść, na początku nieco się... rozczarowałam. Fuzja Selekcji Kiery Cass, Mrocznych umysłów Alexandry Bracken z nutką Dotyku Julii Tahereh Mafi to skojarzenia, które nasuwają się podczas lektury. Jak pozycja, która teoretycznie jest powtórzeniem wszystkiego, co już kiedyś było, skradła moje serce?

Na świecie obowiązuje hierarchia, podział ludzi na dwie kategorie, ze względu na kolor... krwi. Srebrni, "rasa panów", są wyjątkowi - nie tylko w ich żyłach płynie srebrzysta krew, ale posiedli również niezwykłe umiejętności; niektórzy władają ogniem, wodą, powietrzem, inni potrafią zaginać światło według uznania, panować nad stalą, wdzierać się do ludzkich umysłów. Natomiast Czerwoni są zmuszeni do traktowania ich jak bogów, sami najczęściej im służą lub walczą w ich wojnach. Nie ma dla nich sprawiedliwości.

Mare Barrow jest Czerwona i wie, że wraz z dniem osiemnastych urodzin wezmą ją do wojska. Nie ma innego wyjścia - nie znalazła pracy, zarabia na siebie poprzez kradzieże kieszonkowe. W wyniku zbiegu okoliczności i jednego aktu dobroci dostaje posadę w pałacu Srebrnych i dopiero tam odkrywa prawdę o sobie; o elektryzującej mocy, której nie ma prawa posiadać, drzemiącej pod skórą. Czekającej na to, by ją uwolnić.

Moja przygoda z Czerwoną królową zaczęła się naprawdę nieciekawie. Podobieństwa do innych powieści tak naprawdę mnie nie odrzucały, bo od razu spodobał mi się ten charakterystyczny klimat towarzyszący życiu dworskiemu i nadnaturalnym umiejętnościom. Jednak przez pierwszą połowę książki nie potrafiłam zrozumieć, co jest w niej takiego wyjątkowego; miła lektura, ale nic specjalnego. Nie mogłam mylić się bardziej.

Gdyby fabuła Selekcji przybrała nieco mroczniejszy obrót, otrzymalibyśmy właśnie książkę Victorii Aveyard. Drobnymi szczegółami autorka ucieka poza ramy wyznaczonych schematów, torując sobie własną drogę. Intrygi pałacowe na miarę Gry o tron spowijają powieść wyjątkowym klimatem; każdym rozdziałem budowane są obrazy postaci, by na sam koniec zostać zmiecione w drobny pył. A wersja, którą otrzymamy, może jeszcze nie być tą ostateczną. Niezaprzeczalnie jest to pozycja nieprzewidywalna, pod pozorną słodyczą skrywając gorycz.

Na największą uwagę zasługują postacie. Główną bohaterkę mogłabym streścić w krótkim zdaniu - takich protagonistek potrzebujmy więcej! Mare Barrow jest silna i sprytna; doskonale wie, czego chce i niezłomnie dąży do celu. Nie boi się swoich umiejętności, jak to często bywa w młodzieżówkach: ona przyjmuje ten dar, stara się go nauczyć, bo on jest częścią niej. Jest jeszcze kilka postaci godnych uwagi, ale nie chciałabym wymieniać ich z imienia (ze względu na potencjalne spoilery), natomiast powiem jedno - autorka doskonale zdaje sobie sprawę, że nie wszystko jest czarne albo białe, że istnieją charaktery gdzieś pomiędzy, konflikty, których nie da się zażegnać, kłamstwa, których nie da się wybaczyć. Sposób wychowania, środowisko, psychika: to wszystko ma ogromny wpływ na rozwój bohaterów, o czym Aveyard nie zapomina nawet na chwilę.

Czerwona królowa to potop prawdziwych i głęboko odczuwalnych emocji, uczuć, które zatrzymują się w przełyku. Posiada wiele niejednoznacznych elementów, nad którymi można spędzić godziny, dyskutując. Zawiera prawdę o naturze ludzkiej oraz jej dwóch stronach. Jest pełna ognia i każdą kolejną stroną aż prosi się, by być odkrywana dalej. Jak każda powieść posiada nutkę przewidywalności, jednak to zwroty akcji pozostaną tymi, o których będziecie pamiętać jeszcze długo po zakończonej lekturze. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji, to serdecznie zachęcam - dajcie się porwać tej nieziemskiej przygodzie, bo naprawdę warto.

"Ja jednak już znam smak takiego losu, wiem, jak wygląda życie w błocie, w mroku, w lochu i w pałacu. I nigdy więcej się nie poddam. Nigdy nie przestanę walczyć."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz