poniedziałek, 21 grudnia 2015

"Zodiak", Romina Russell



Premiera Zodiaku zaznaczyła swoją obecność szeptem, po czym przebiegła na paluszkach pomiędzy recenzentami, całkowicie niewspółmiernie do rozmachu, z jakim Romina Russell wykreowała uniwersum w łączącej science-fiction, fantasy i mitologię pozycji. Czytelnik zostaje umieszczony w kapsule i wysłany w przyszłość, gdzie Ziemia stanowi jedynie nikłe wspomnienie zakrawające na legendę. Zamiast tego unosimy się w układzie słonecznym o dwunastu konstelacjach, z czego każdej przypisany jest inny znak zodiaku. We Wszystko, co lśni Eleanor Catton zaznacza możliwość doszukiwania się zapisów losów istot ludzkich w gwiazdach; tutaj z kolei mieszkańcy planet od najmłodszych lat uczą się odczytywać przyszłość z ruchów świateł na niebie.

Szesnastoletnia Rhoma Grace wiedziała, że niedługo wydarzy się coś bardzo, bardzo złego. Jedynie nietypowy sposób patrzenia w gwiazdy pozwolił jej na ujrzenie ciemności czającej się tuż za układem słonecznym Zodiaku. Wszyscy kwestionują metody dziewczyny, nawet wtedy, gdy jej rodzimy Dom Raka nawiedza straszliwy kataklizm, doprowadzający do śmierci setek tysięcy ludzi. Pomimo wątpliwości wielu Rho dostępuje ogromnego zaszczytu - zostaje Strażniczką swojej planety. Nastolatka podejrzewa, że za atakiem stoi założyciel Trzynastego Domu, Ochus, lecz trudno przekonać ludzi do czegoś, co przez tyle lat uważali za mit i bajkę służącą straszeniu nieposłusznych dzieci. Znając realne zagrożenie, Rhoma wyrusza na misję, aby osobiście ostrzec mieszkańców plant o nadchodzących niebezpieczeństwach.

"- Dostrzegłem nową gwiazdę wschodzącą w Zodiaku. Świeciła tak jasno, że aż oślepiała patrzących na nią - odparł, przysuwając się do mnie i zniżając głos do szeptu. - Chciałem się przekonać, czy ta gwiazda naprawdę jest tak jasna... czy to było tylko złudzenie."

Jeśli należycie do osób, które zrażają się po pierwszych rozdziałach - walczcie z nimi, bo tym razem Zodiak pokazał mi, że naprawdę warto. Początkowo akcja rozwija się bardzo wolno, a autorka nieszczególnie ma pojęcie, czy też wprawę (w końcu to jej debiut), jak wprowadzić czytelnika do swojego uniwersum. Czytelnik potyka się o kolejne neologizmy, z trudnością odkrywając ich miejsce oraz przeznaczenie. Następujące po sobie wydarzenia są raczej nieciekawe, brakuje im podłoża emocjonalnego, w czym przecież nie ma nic dziwnego, bo nie znamy ani postaci, ani świata. Akcję skutecznie napędza wspięcie się Rho na najwyższe szczeble kariery, jakby nie patrzeć, politycznej. A potem trudno się od lektury choćby na chwilę oderwać.

Suspensy i zwroty akcji wypełniają fabułę po brzegi. Rhoma stosunkowo szybko wyrusza na misję mającą na celu ostrzeżenie poszczególnych domów przed zagrożeniem ze strony Ochusa. W jej postaci można dostrzec inspirację mitologiczną Kasandrą, a w jej działaniach kompleks Kasandry. Na homerycką wieszczkę rzucona została klątwa, według której wszyscy mieli poddawać wątpliwości jej przepowiednie. Zodiak ukazuje batalię między racjami starych a racjami młodych, z czego ci drudzy są skorzy uwierzyć młodej Strażniczce. Co ciekawe, w tego typu przypadkach zwykłam stać murem za główną bohaterką, przecież dosłownie siedzę w jej głowie, znam prawdę. Jednak w tym wypadku głosy innych, głosy wątpliwości oddziaływały na mnie w równym stopniu, kazały kwestionować rzekome wizje dotyczące Ochusa. Jakby nie patrzeć, tym sposobem zostaje nakreślony motyw szaleństwa, subtelnie dając do zrozumienia, że rację może mieć też ta druga strona.

Trzynasty Dom dla wielu przez stulecia pozostał jedynie mitem. Ze względu na oralny charakter przekazów postać potężnego Wężownika zmieniała swoją formę i kształt, będą indywidualną dla każdej z planet. Na jednej z nich do złudzenia przypomina biblijnego węża wiodącego pierwszych ludzi na pokuszenie, w innych Uroborosa zjadającego własny ogon. Russell przekształca archetypy zła z naszego świata i wplata je do swojego, nadając własnemu uniwersum więcej wymiarów.

"Zanim miałam szansę określić siebie, gwiazdy zrobiły to za mnie. Moje życie przypominało uciekający pociąg, który cały czas starałam się dogonić."

Tak silny wpływ mitologii dodatkowo kształtuje dopracowany układ Zodiaku, w którym każda z planet charakteryzuje się indywidualnymi cechami. Kreując tę pozycję autorka czerpała z astrologii, dlatego przykładowo mieszkańcy Wagi mają silne poczucie odpowiedzialności, a osoby ze Skorpiona chcą za wszelką cenę dociec prawdy. Poszczególne konstelacje składają się czasami z więcej niż jednej planety, z czego różnią się one od siebie klimatem, hierarchią władzy, technologią, mentalnością. Konstrukcja każdej z nich przeplata się z wartką akcją, zgrabne acz jakże plastyczne opisy przenoszą nas do militarnego Domu Byka, czy zalanego oceanami Domu Raka. Raz pozycja nie daje o sobie zapomnieć szokującymi wydarzeniami, innymi razy intryguje indywidualizmem konstelacji, powiązaniami między nimi.

Autorka niezaprzeczalnie wykreowała bazę solidnych charakterów, w czym na dłuższą metę pomógł jej właśnie wpływ astrologii. Mnogość planet zapewnia gamę wyróżniających się bohaterów - samolubnych, dziecinnych, okrutnych, pragmatycznych - do wyboru, do koloru. W całej swej świetności powieść nie absorbuje emocjonalnie w takim stopniu, w jakim bym sobie życzyła. W końcu Zodiak należy do sekcji Young Adult, a Romina Russell dopuściła się kilku typowo młodzieżówkowych grzeszków.

Układ Zodiaku (kliknij, aby powiększyć)
Protagonistka całościowo została wykreowana z niezwykłą uwagą, wyraźnie widać jak wydarzenia z przeszłości silnie oddziałują na wypełnione empatią serce Strażniczki Domu Raka. Nie potrafiłam jednak przymknąć oka na jej niezdecydowanie w obliczu, tak, właśnie tak, trójkąta miłosnego. To dążenie do prawdy w misji Rho stanowi główny trzon powieści, co sprawia, że romans schodzi na boczny plan. Sama nastolatka nie ma zamiaru wplątywać się w sprawy sercowe w obliczu katastrofy całej planety, karząc patrzeć na sytuację życzliwszym okiem. Z jednej strony bowiem stoi kilka last straszy od niej Mathias, personifikacja dojrzałości oraz odpowiedzialności, z drugiej młody dyplomata Hysan będący raczej tym frywolniejszym, jednak niezwykle tajemniczym i skrycie delikatnym chłopakiem. Podczas gdy relacje między tym drugim a Rhomą wypadają o wiele bardziej naturalnie, możemy się dopatrywać ciągu przyczynowo-skutkowego, tak w przypadku pierwszego uczucie to nigdy nie wykracza poza nastoletnie zauroczenie, przynajmniej w moim odczuciu. W postaci Rho irytowało mnie podejmowanie niezrozumiałych decyzji, nieustanne zmienianie zdania, choć wydawałoby się, że ostatnie wydarzenia powinny uciąć wszelkie wątpliwości.

"- Czy zostaniesz ze mną na chwilę, czy musisz gdzieś iść?
Mój szept zawisł w półmroku sypialni. Głos miałam tak słaby, że przez chwilę obawiałam się, że mnie nie usłyszał.
- Gdzieś jest tam, gdzie ty jesteś, moja pani."

Russell miażdży emocjonalnie kataklizmami, śmiercią tysięcy a nawet setek tysięcy osób, lecz paradoksalnie nie była w stanie wzbudzić we mnie skrajnych uczuć spersonalizowanymi katastrofami. Nie potrafiłam wczuć się w sytuację Rhomy, w pełni zrozumieć jej obaw o rodzinę, która potencjalnie mogła przebywać na Raku w dniu przewidzianych przez nią wydarzeń na samym początku powieści. Nie umiałam dostrzec więzi łączących ją z przyjaciółmi ze szkoły, z wyjątkiem Nishi, żywiołowej dziewczyny ze Skorpiona. Wszystkie rozterki Rho dotyczące najbliższych jej osób jakby przewijały się gdzieś w tle, dla odbiorcy raczej obojętne. 

Przed takimi wadami, zwłaszcza w młodzieżówkach, trudno się uchronić, jednak warto wspomnieć, że to debiut Rominy Russell, przy czym niezwykle udany. Zręcznie połączyła science-fiction, za miejsce akcji obierając odległą galaktykę, fantastykę, dołączając elementy nadprzyrodzone jak np. zbiorowa mentalność Zodian zwana siecią Psi, mitologię, pod którą można podpiąć nie tylko Trzynasty Dom, lecz i kompleks Kasandry, oraz astrologię, każdej konstelacji przyporządkowując indywidualne cechy znaków zodiaku. Wszystkie aspekty składają się na niezwykle kompleksowy obraz uniwersum, będący tłem dla tragicznych wydarzeń, wartkiej akcji, nietuzinkowych postaci. Niezliczona ilość wątków splata się w opanowany chaos, wciągającą czarną dziurę. Musicie przeczytać Zodiak jeśli, tak jak ja, macie słabość to odległych galaktyk, poznawania nowych planet, nowych możliwości, nowych rozwiązań. Jeśli pragniecie zapomnieć o otaczającym Was świecie w towarzystwie dobrej lektury i unosić się pośród gwiazd.

Tytuł oryginalny: Zodiac
Seria/cykl wydawniczy: Zodiak #1
Wydawnictwo: YA! (GW Foksal)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz