piątek, 6 maja 2016

"Vanishing Girls", Lauren Oliver



Stłuczone kolana, pierwsze, chwiejne jazdy rowerem, wymykanie się z domu przez okno na pierwszym piętrze, wspinanie się na drzewa, budowanie domów z prześcieradeł, sekrety wyszeptane pod nasuniętym aż po czubek głowy kocem. Odkąd sięgają pamięcią, były siostrami i najlepszymi przyjaciółkami. Potem Dara zaczęła dorastać, farbować włosy na platynowy blond, kasztanowy brąz, na czarno (jak Kleopatra, mówiła), całować się z chłopcami na tyłach domu, nosić niebotycznie wysokie obcasy i imprezować parę razy w tygodniu. Młodsza siostra prześlizgiwała się Nick przez palce, ponieważ ona nigdy nie chciała być w centrum uwagi, nigdy nie płonęła jasno jak gwiazda.

Wypadek samochodowy. Tyle starczy, by cokolwiek, co dawniej przypominało przyjaźń i siostrzaną miłość, rozsypało się na dobre. Dara doznała licznych obrażeń, natomiast starsza z sióstr wyszła z kolizji pozornie bez szwanku. Obydwie nastolatki dochodziła do siebie u innego z rozwiedzionych rodziców. Po miesiącach przerwy ojciec wymusza na Nick powrót w rodzinne strony, co oznacza ni mniej ni więcej konfrontację z młodszą siostrą. W rzeczywistości dziewczyny rozpoczną cichą wojnę, unikając siebie nawzajem, ukrywając się za zamkniętymi drzwiami, wymykając się oknami – byle tylko wyminąć drugą. Co tak naprawdę wydarzyło się w dniu wypadku i czy niedawne zaginięcie kilkuletniej Madeline Snow ma coś wspólnego ze znikającymi siostrami?

Osobliwa i nieobliczalna – chyba tylko tak w dwóch słowach mogłabym scharakteryzować Vanishing Girls. Choć gatunkowo zalicza się do thrillera psychologicznego, mało w niej grozy czy momentów suspensu. Również kwestia śledztwa potencjalnego porwania dziecka przesuwa się gdzieś w tle i z początku zupełnie nie ma związku z bieżącymi wydarzeniami. Większa część lektury upływa leniwie, fabuła postępuje powoli i całość bardziej przypomina obyczajówkę z silnie zarysowanymi portretami postaci literackich. Nudna otoczka skrywa jednak absolutnie fascynującą narrację, rozdzieloną między Nick i Darę, z wyszczególnionymi okresami „przed” oraz „po” wypadku, wzbogaconą o wpisy z pamiętników, wycinki gazet, artykuły w intrenecie, maile.

Starsza z sióstr nie pamięta, co dokładnie stało się w dniu wypadku, a młodsza informuje nas jedynie o konsekwencjach feralnej nocy. Tym samym mamy do czynienia z narratorem nierzetelnym, nawet nie specjalnie zatajającym przed czytelnikiem pewne informacje, jak Abigail Haas w Dangerous Girls czy Jennifer A. Nielsen w Fałszywym księciu – wynikają one z niewiedzy samych bohaterów. Postacie wypierają niekorzystne czy bolesne fakty, poprzez czysty subiektywizm wpływają na punkt widzenia czytelnika, zupełnie przekręcając jego pojęcie o sytuacji. W ten sposób autorka dorzuca aurę tajemniczości gdzieś w podtekście, a odbiorca z niecierpliwością wyczekuje punktu kulminacyjnego i rozwiązania akcji.


Duża część książki pozornie nie ma nic wspólnego z ostateczną konkluzją, aczkolwiek dopiero oszałamiający finał zostawia nas w głębokim szoku i niedowierzeniu. Pomimo postępowo coraz bardziej dostrzegalnych wskazówek nie przywiązywałam do nich większej wagi. Ostatnie rozdziały powieści nie mają nic wspólnego z wcześniejszą, raczej leniwie snutą historią, napięcie sięga zenitu, pojawiają się prawdziwie niepokojące przebłyski przeszłości, gdy Nick łączy ze sobą fakty.

Jeśli nie dla samego zakończenia, powieść warto przeczytać ze względu na trudne i zakrawające na toksyczne relacje sióstr. Nie mają nic z cukierkowatej wręcz słodyczy, jej obecność widać jedynie w przebłyskach minionych lat, natomiast – gdy dziewczyny wchodziły w dorosłość – zaczyna królować zazdrość, brak zaufania, podejrzliwość, protekcjonalność względem własnych sekretów. Ich relacje cechuje chorobliwa wręcz potrzeba złożenia w całość połamanych fragmentów  przyjaźni, gdy elementy już dawno przestały do siebie pasować. Pod pewnymi względami to powieść o straconych złudzeniach, o wymarzonym powrocie do siostrzanej miłości z czasów, gdy przyspieszone porzucenie młodzieńczej niewinności przez Darę i kontrastująca z nią osobowość Nick jako grzecznej dziewczynki tak boleśnie nie zderzyły się ze sobą. Absolutnie fascynujący portret dwóch złamanych postaci, nieco mroczny w kwestii zaburzeń psychicznych, poprowadzony konsekwentnie i z wyczuciem. W moim odczuciu to jeden z najlepiej odtworzonych obrazów siostrzanych relacji na rynku wydawniczym.

Vanishing Girls to lektura idealna dla osób bardziej skupionych na aspekcie psychologicznym aniżeli zachęconych jedynie towarzyszącym jej przedrostkiem thriller. Cokolwiek z grozy i niepokoju mają jedynie ostatnie rozdziały, choć jak dla mnie rekompensują brak tych elementów wcześniej. Powieści należy się odrobina cierpliwości, gdyż cały jej potencjał dostrzega się dopiero po zakończeniu, gdy nagle wychwytujemy wcześniej ukryte podpowiedzi i prawdę schowaną za niedopowiedzeniami. Na korzyść całości przemawia nacisk, jaki autorka położyła na relacje sióstr i ich rozbitej rodziny, ponieważ mimo obecności delikatnie zarysowanego wątku miłosnego czy przyjaźni z rówieśnikami, to więzy krwi stoją na piedestale. Nie ukrywam, że warto sięgnąć po tytuł autorstwa Lauren Oliver z uwagi na sam atrybut, jakim jest jej styl. Funkcja poetycka, śliczne słowa i piękno odnajdywane w często pomijanych detalach czy zwykłej codzienności sprawiają, że Vanishing Girls ma w sobie więcej z magii i niesamowitości

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz