niedziela, 3 kwietnia 2016

"Perfect Ruin", Lauren DeStefano



Kiedy składaliśmy pierwsze balony, konstruowaliśmy samoloty, budowaliśmy rakiety kosmiczne - wszystko, co ludzkość starała się osiągnąć, miało na celu znalezienie się bliżej chmur, bliżej gwiazd. Ziemia nigdy nam nie wystarczała. Internment, z angielskiego dosłownie oznaczające internowanie, to miasto w chmurach. Jego mieszkańcy wierzą, że umieścił ich tu bóg nieba, ponieważ kto śmiałby wątpić w boską interwencję w obliczu takich wspaniałości? Podobnie jak w The 100 (serialu zrealizowanym na podstawie Misji 100 Kass Morgan) wygnane społeczeństwo stało się świadectwem tego, że podróż ku gwiazdom może zamienić się w przekleństwo. Ludność The Ark i Internment wcale tak diametralnie się nie różni; zwłaszcza w ich marzeniach o Ziemi.

Tutaj, odstając od reszty, ponosi się surowe konsekwencje. Najlepiej przekonała się o tym Morgan Stockhour. Jej brat, Lex, jest skoczkiem - tak nazywają tych, którzy odważą się podejść do samej krawędzi miasta; wyjrzenie zza grani doprowadza śmiałka do obłędu - chłopakowi odebrało jeszcze wzrok. Napiętnowana jego czynem zostaje cała rodzina, jednak oni nigdy nie należeli do ludzi zanadto wychylających się poza ogół. Morgan będzie zmuszona do zakwestionowania systemu, gdy społecznością wstrząśnie wiadomość o morderstwie młodej dziewczyny. Kontrolowane na każdym kroku miasto od lat nie spotkało się z podobnym wydarzeniem; nikt już nie czuje się bezpiecznie. W połączeniu ze sobą luźnych wątków pomogą jej domniemany zabójca i mała dziewczynka.

"I saw something tonight," I tell her, only because I know she won't believe me. "A boy with eyes like knives. He told me to go home where it was safe."

Nazwisko Lauren DeStefano pojawiło się już na polskim rynku wydawniczym przy okazji premiery Atrofii. Seria nie przyjęła się jednak dobrze i zaprzestano jej kontynuacji (choć z blogosfery pamiętam raczej przychylne opinie). Już po lekturze tamtej pozycji oraz Perfect Ruin można zauważyć, że twórczość autorki charakteryzują powtarzające się motywy, dlatego fani i tutaj powinni znaleźć coś dla siebie. W nowej serii DeStefano powraca do społeczeństwa antyutopijnego, kontrolowanego na każdym etapie życia przez władze - król i jego ludzie pilnują porządku w latającym mieście. Wyznaczana jest data śmierci, decyduje się o narodzinach dzieci, przydziela się ludziom mieszkania oraz aranżuje się ich małżeństwa.


Brak wyboru i możliwości ucieczki został o wiele silniej zarysowany w Atrofii, natomiast Perfect Ruin rezygnuje z przytłaczającej świadomości uciśnienia; pod tym względem pozycja charakteryzuje się lekkością. Terror zostaje ukryty pod propagandą ludzi króla, słodkie zapewnienia o bezpieczeństwie i nieomylności władz kołyszą skłonne do buntu społeczeństwo do snu. Tylko skoczkom, a w rezultacie również ich rodzinom, asystuje poczucie uwięzienia, niesprawiedliwości systemu. Cała fabuła spowita jest aurą niepokoju, karzącą doszukiwać się we wszystkich wydarzeniach drugiego dna. Morderstwo rozbija idyllę, jednak w tle wciąż wybrzmiewają senne marzenia o Ziemi i wiara w boga nieba. Obydwa tematy nadają powieści klimat niesamowitości, trochę nierzeczywisty; przywodzą na myśl życie w sferze wyobraźni. DeStefano kreuje atmosferę po mistrzowsku, z wprawą wprowadza gradację napięcia, fenomenalnym warsztatem ukrywa mankament powieści, jakim jest prosta fabuła - choć w obliczu wszelkich wspaniałości naprawdę trudno krytycznie spojrzeć na jakikolwiek element powieści.

Szczególnie dał mi do myślenia fakt, że prawdziwym inicjatorem wydarzeń jest brat głównej bohaterki, a nie ona sama. Zazwyczaj przecież chodzi o dokonanie wyboru, w Pojedynku Marie Rutkoski wszystko zaczęło się od kupna niewolnika przez Kestrel, a w Wyścigu śmierci Maggie Stiefvater sama Puck decyduje się na udział w Wyścigu skorpiona. Od tego punktu, momentu podjęcia decyzji, postacie same na siebie nakładają dalsze losy, podczas gdy Morgan Stockhour zostaje postawiona przed faktem dokonanym. To jej brat podszedł do krawędzi, to jej brat stracił wzrok, to jej brat zapoczątkował stopniowe oddalanie się od siebie członków rodziny, brak akceptacji społeczeństwa i podejrzliwość ludzi króla. Dziewczynie bez pytania zostaje odebrane dzieciństwo, natomiast jego miejsce musi zastąpić dojrzałością.

Takie gwałtowne przejście nie obędzie się bez reperkusji, jednak dzięki nim Morgan okazuje się idealną protagonistką dla historii, którą chce opowiedzieć Lauren DeStefano. W nastolatce wciąż tkwią okruchy małego dziecka, co dostrzegamy w jej ciekawskiej naturze: stałym motywem są pytania dotyczące otaczającego ją świata, zadawane nie tylko samej sobie, lecz i innym. Najbardziej fascynuje ją Ziemia, marzy o zamieszkujących ją ludziach i ich obyczajach. Morgan z całej siły pragnie być normalna, dopasować się do systemu, dawać wszystkie poprawne odpowiedzi, ale - jak sama mówi - jest z nią coś nie tak. Motywu szaleństwa można się doszukiwać w wymyślaniu abstrakcyjnych scen, jej nieskończenie wielkiej imaginacji albo fascynacji krawędzią. Jestem zauroczona tą postacią, z całą jej połamaną osobowością, nierzeczywistymi przemyśleniami, skrawkami dziecinności, urzeczeniem całym wszechświatem. Egzystuje jakby w zawieszeniu między światem rzeczywistym a wyobraźnią, trochę w swoim świecie i w Perfect Ruin nie tyle przechodzi metamorfozę, co akceptuje cechy od zawsze będące częścią niej, ale gdzieś w ukryciu.


Poczucie bezpieczeństwa i stabilności zapewnia jej narzeczony, Basil. Nigdy nie byłam fanką podobnych gotowców, nie przepadam za stawianiem czytelnika w obliczu sytuacji, gdy związek na dobrą sprawę został już wykreowany. Lauren DeStefano całą powieścią udowadnia, że taki wątek miłosny można poprowadzić wiarygodnie i jeszcze wzbudzić sympatię czytelnika. Morgan uważa ich dwójkę za idealnie dopasowaną i nie są to czcze słowa; na kartach książki autorka stawia pomnik ich relacjom poprzez zbudowanie realnego zaufania na poświęceniach, opierając je na wspólnym dorastaniu i zażyłości. Nawet nie chodzi o to, że dziewczyna nigdy nie mogłaby wybrać nikogo innego, ponieważ prawdziwie kocha Basila (czytelnik nawet nie ma prawa mieć co do tego wątpliwości), natomiast ma świadomość, iż w gruncie rzeczy nie miała wyboru (choć podobne przemyślenia przemykają gdzieś w tle i stanowią delikatnie zarysowany motyw).

DeStefano oczywiście mogłaby pójść w stronę trójkąta miłosnego, kandydat pojawia się nawet w krótkim wstępie do fabuły, jednak to nie romans ma tutaj stanąć na piedestale. Chodzi tu przede wszystkim o wyzwolenie się spod okowów władzy i ukazanie drogi ku wolności z klaustrofobicznego miasta, gdzie paradoksalnie nie ma dokąd uciec. Wspomniany potencjalny morderca jest kimś niebezpiecznym, świeżym w tak poukładanym życiu Morgan, jej pierwszym realnym wyborem w świecie, w którym wszystko zostało z góry narzucone; stąd cała fascynacja.

"He knows that I'm not like the other girls - the normal ones - that a part of me is slipping off this floating city, and he doesn't care. He doesn't care.
Maybe we're both beyond saving."

Na Perfect Ruin składa się obalanie powszechnych przekonań o systemie, nawet nie aktywna walka w ruchu oporu, lecz odkrywanie Internementu, zdejmowanie kolejnych, upudrowanych warstw, by dostać się do zepsutego środka. To opowieść o dziewczynie, której niebo wali się na głowę, a cały świat jaki dotąd znała, powoli obraca się w pył. O reżimie niepozwalającym swobodnie oddychać, o społeczeństwie karmionym kłamstwami. O tym, że marzenia o Ziemi przepłaca się zdrowiem psychicznym, a niekiedy nawet życiem. Lauren DeStefano stworzyła utwór piękny i zniewalający formą, owijając zdania w najznakomitsze materiały i drogie kamienie; czytać jej prozę to jak zagłębiać się w poezję. Z prawdziwą wprawą tkaczki wyplata arras z przeróżnych emocji: czytelnik na własnej skórze doświadcza grozy, niepewności czy przytłoczenia Internmentem i jego ograniczonym terytorium. Na powieść składa się cała plejada nietuzinkowych postaci - zbuntowanych, szalonych, potulnych, starających dopasować się do społeczeństwa, marzycieli, idealistów. Powiem tyle - takiej literatury powinno się serwować więcej.

Seria/cykl wydawniczy: The Internment Chronicles #1
Wydawnictwo: Simon & Schuster

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz