czwartek, 24 września 2015

"Następczyni", Kiera Cass



Kiera Cass wywinęła nam Cassandrę Clarę, lecz zamiast dodawać trzy tomy autorka poprzestanie na wzbogaceniu swojej trylogii o duologię (z tego, co się orientuję). Moja przygoda z Selekcją miała swoje wzloty i upadki, jednak ostatecznie zakończyło się na plusie - lekturą Jedynej byłam absolutnie oczarowana. Czy dziedziczka w kolejce do tronu również skradła moje serce?

Zniesienie podziału klasowego nigdy nie brzmiało jak proste zadanie do wykonania, jednak Maxon z Americą ufali, iż będzie to zmiana na lepsze. Niestety, nawet stopniowe wycofywanie systemu zaowocowało niezadowoleniem wśród ludu, a para królewska ma pojęcia, jak temu zaradzić. Dlatego potrzebują zasłony dymnej.

Eadlyn Schreave urodziła się siedem minut przed swoim bratem bliźniakiem, co oznacza, że to ona będzie następczynią tronu Illei. Nie tylko jest pierwszą dziewczyną w kolejce do tronu, ale i jedyną, dla której zostaną zorganizowane Eliminacje. Wbrew pozorom zaproszenie do pałacu 35 chłopaków walczących o jej rękę nie napawa Eadlyn optymizmem; zawsze ceniła sobie niezależność, a plany o ustatkowaniu się zostawiała raczej na daleką przyszłość. Teraz nie ma wyboru; musi dać czas rodzicom, by zażegnali konflikt w państwie. Nie obędzie się bez ultimatum - jeśli w ciągu trzech miesięcy żaden z kandydatów nie skradnie jej serca, ma prawo odesłać ich do domów, a Eliminacje nie zakończą się ślubem.

"Czy nie wiedzieli, kim jestem, do czego jestem przygotowana? Jestem Eadlyn Schreave. (...).
Jeśli myśleli, że poddam się bez walki, mylili się."

Następczyni to niezwykle dynamiczna i śmiesznie przystępna lektura. Cass nie bawi się w wyszukane opisy czy deskrypcje, a znaczną część powieści kształtuje poprzez dialogi. Autorka pozostawia wyobraźni czytelnika ogromne pole do popisu, natomiast mi osobiście zabrakło tych detali, które zawsze wzbogacają lekturę i sprawiają, że świat przedstawiony staje się bardziej namacalny. Wydawałoby się, że po czterech tomach serii każdy kąt pałacu powinnam znać na pamięć, jednak plan gmachu zostaje nakreślony pobieżnie, gdzieś na marginesie przy okazji innych wydarzeń.

Nie tylko wygląd zewnętrzny budowli pozostawia wiele do życzenia. Postacie zostają niemalże hermetycznie zamknięte w tym małym, monarchistycznym światku, a od czasu do czasu otrzymują przecieki ze świata zewnętrznego. Bardzo słabo nakreślone fikcyjne realia, brakowało mi wizji życia codziennego - jak daleko zaszedł postęp cywilizacyjny, jak wyglądają ulice Angeles, jacy są ludzie Illei. Co prawda fragment tych informacji poniekąd otrzymujemy z mediów, lecz odczuwalny był ubytek tła społeczno-obyczajowego, które na pewno wzbogaciłoby treść lektury o kluczowe wiadomości.

Mogę jeszcze przymknąć na to oko, bo postać Eadlyn dostarczyła mi dostateczną ilość rozrywki, by akcja obfitowała w absorbujące wydarzenia. Przyszła królowa wydaje mi się o wiele ciekawszą postacią od swojego ojca, Maxona. Na pierwszy rzut oka przypomina typową, rozkapryszoną księżniczkę, która zdaje się na wszystko kręcić nosem. Nie będę negować tego, że zdarzało jej się niepotrzebnie panikować lub też popełnić fatalne faux pas, ale w dziwny i całkiem logiczny sposób wynikało to z jej naiwności oraz mieszkania przez całe życie w pałacu. Z drugiej jednak strony jest zwyczajną dziewczyną, którą męczą obowiązki wobec Korony, rodziców, kandydatów Eliminacji. Słusznie nadmienia, że będąc kobietą, społeczeństwo stawia wyższe wymagania i odnosi się do niej bardziej krytycznie, niż dwadzieścia lat temu względem Maxona. Wbrew tej całej otoczce rozpuszczonej panienki Eadlyn naprawdę da się lubić.

"Stałam sama i starałam się możliwie dyskretnie rozglądać po sali. Zbyt wielu nieznajomych. Zbyt wiele par oczu obserwujących i czekających jak się zachowam."

Na uwagę zasługują relacje rodzeństwa, w szczególności więź między księżniczką a jej bratem bliźniakiem. Może są to trochę zbyt wyidealizowane standardy, lecz ich interakcje wniosły do powieści wiele ciepła i czułości. Wraz z kolejnymi rozdziałami relacje te nabierają kształtów i akurat na tym polu autorka odniosła ogromny sukces. Jestem bardzo wyczulona na siostrzano-braterską miłość, a Cass nakreśliła ją tutaj idealnie. Nic więc dziwnego, że naprawdę zżyłam się z bliźniakami Schreave. Ahren jest nie tylko bratem Eadlyn, ale i jej najlepszym przyjacielem, powiernikiem sekretów i ogromnym wsparciem. Widać, że dziewczyna czerpie od niego mnóstwo siły i nie wyobraża życia bez niego. Jest wszystkim, co ma.

Stosunkowo dużo czasu zajęło autorce kreowanie kandydatów Eliminacji, których charaktery często ostatecznie formują się grubo za połową książki. W tym tomie zamknęła jednak kwestię najbardziej prawdopodobnych pretendentów do tronu i jestem szczerze rozdarta. Tych kilku, którzy wybijają się na pierwszy plan, jest w stanie ofiarować Eadlyn wartościowe rzeczy i każdego z nich po trochu potrzebuje. Znaczna część Następczyni została przeznaczona na spotkania z kandydatami i większość z nich wypadła zwyczajnie słabo - niedopracowane dialogi czy mdłe postacie, mające zaraz zniknąć w tłumie pozostałych. Trochę widać po autorce, że sili się na oryginalność, lecz wiele dobrych pomysłów wykorzystała już z Maxonem. Niemniej jednak upodobałam sobie kilku intrygujących bohaterów, których pojawienie się zawsze dostarczało mi ogrom emocji i wrażeń.

"(...) kim ja tak właściwie byłam? Połową pary bliźniąt. Następczynią tronu. Jedną z najpotężniejszych osób na świecie. (...).
Nie tak po prostu córką. Nie tak po prostu dziewczyną."

Koniec końców Następczyni okazała się szybką i przyjemną lekturą, a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że uroczą i wzruszającą. Kreacja świata przedstawionego jak leżała w pierwszych trzech tomach, tak leży i tutaj, jednak to nie na opisach Cass się skupia, a na dialogach. Gwarantują one dynamizm akcji i sprawiają, że całość można przeczytać za jednym zamachem. Poziomy takiej wymiany zdań wahają się od tragicznych po prawdziwie wartościowe, lecz jedno się autorce naprawdę udało - kreacja postaci. Poczynając od niesamowitej przemiany Eadlyn, z rozkapryszonej księżniczki w osobę dojrzałą i pełną empatii, przez fenomenalnie nakreśloną więź między bliźniakami Schreave, a na wzbudzających sympatię i rozdarcie w wyborze faworyta uczestnikach Eliminacji kończąc. Nie żałuję ani chwili spędzonej nad lekturą Następczyni, szczególnie polecając ją osobom oczekującym czegoś lekkiego, wciągającego, wzbudzającego jednocześnie konkretne emocje.

Tytuł oryginalny: The Heir
Seria/cykl wydawniczy: Selekcja #4
Wydawnictwo: Jaguar

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz