wtorek, 4 sierpnia 2015

"Na krawędzi", Ilona Andrews



Tytuł oryginalny: On the Edge
Seria/cykl wydawniczy: Na krawędzi #1
Wydawnictwo: Fabryka Słów

Trochę wstyd się przyznać, ale nigdy nie słyszałam (może kiedyś obiło mi się o uszy, lecz nie byłam zainteresowana) o Ilonie Andrews, w istocie duecie pisarskim małżeństwa Ilony i Andrew Gordon. Więc kiedy bibliotekarka wcisnęła mi do ręki Na krawędzi razem z kontynuacją, nie wiązałam z tą pozycją większych nadziei. W pierwszym odruchu nawet stwierdziłam, że odłożę na półkę i niedługo oddam. W końcu to tylko jakaś przypadkowa, niezamierzona lektura. Ostatecznie się przemogłam. I ogromnie się cieszę, że od razu wzięłam ze sobą tom drugi.

Zwykli ludzie nie zdają sobie sprawy z istnienia Dziwoziemi, lustrzanego odbicia ich świata, dlatego nie mogą również wiedzieć, że ich ziemie w rzeczywistości nazywane są Niepełnią. Tym ubytkiem, pierwiastkiem przynależnym do drugiej sfery, jest magia. Jednak obydwa światy oddziela od siebie jeszcze jedna warstwa, teren pomiędzy, czyli Rubieże. Zasiedlają je ludzie, którzy posiadają w sobie odrobinę magii, odróżniającą ich od mieszkańców Niepełni, jednak nie w tak silnej postaci, jak istnieje ona w Dziwoziemi.

Rose mieszka z dwójką braci na Rubieży, a praca w Niepełni ledwo starcza jej na zapewnienie podstawowych środków do życia. Jednak nie są zwyczajnym rodzeństwem - w końcu to Daytonowie. Każdy mieszkaniec Rubieży posiada zdolność rozbłysku, czyli uformowania łuku światła, który może spowodować fizyczne obrażenia. Jednak zdolności, jakie posiada Rose, są ponadprzeciętne (z czego, wbrew oczekiwaniom, wynikło mnóstwo komplikacji). Jej bracia również posiadają paranormalne zdolności, zgoła innego rodzaju. Ich dobro jest dla dziewczyny najważniejsze, dlatego gdy na progu domu Daytonów pojawia się Declan, błękitnokrwisty przybywający z Dziwoziemi, i wystosowuje ultimatum, Rose nie ma innego wyjścia, niż podjąć grę, od której będzie zależała jej przyszłość. Szybko okaże się, że mężczyzna nie będzie największym z ich problemów...

"Moja magia jest jak uderzenie błyskawicy, precyzyjna, trzymana w ryzach, bo mam nad nią dobrą kontrolę. Magia Declana jest jak tornado. Strasznie, strasznie potężna."

Nie ukrywam, że z pewnym zaskoczeniem zauważyłam, iż ta przedziwna historia wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z podskórnego zapotrzebowania na dobrą powieść z wątkiem paranormalnym. Sam wątek podziału świata na niemagiczny (Niepełnię), połowiczny (Rubieże) oraz Dziwoziemię może i nie należy do wyjątkowo wyszukanych, podobnego motywu można się doszukiwać w, chociażby, Żelaznym królu Julie Kagawy, czy Próbie ognia Josephine Angelini, jednak duet pisarzy obdarzył swoją pozycję czymś, co fascynuje i przyciąga. Mogą być to intrygujące zdolności mieszkańców ziemi "pomiędzy" (m.in. wskrzeszanie umarłych, rozbłyski, zmiennokształtni, zaklęcia, klątwy) albo znane jedynie z opowiadanych historii zaczarowane królestwa znajdujące się za barierą.

Największym atutem pozycji okazały się postacie, które bez wahania mogę nazwać siłą napędową akcji. Znajdziemy tu istną plejadę bohaterów, którzy wychodzą poza karty książki. Czytając o nich, w głowie tworzą się alternatywne rzeczywistości, dodatkowe momenty, gdyż czytelnik czuje, że z niezwykłą wnikliwością poznał charaktery wykreowane przez pisarzy. Największą miłością zapałałam do Rose. Dziewczyna zna swoją wartość, nie bawi się w umniejszani swoich zasług, niekiedy wydaje jej się, że może stanąć do walki przeciwko całemu światu sama (jednak nie w arogancki, przeceniający swoje możliwości sposób; raczej wie, do czego jest zdolna). Niekoniecznie nieustraszona, jednak posiadająca na tyle dużo siły, by postawić na swoim i nie dać się zastraszyć. 

Declan, z kolei, swoim impertynenckim zachowaniem w pierwszych rozdziałach od pojawienia się, nie zaskarbił sobie mojej sympatii. Uważał, że ma pełne prawo do Rose, a także oczekiwał od niej, że będzie na każde jego skinienie (niedoczekiwanie). Za szybko go oceniłam; bez zbędnego wdawania się w szczegóły powiem, że od jego postaci możecie oczekiwać o wiele więcej. W pewien sposób przywodzi mi na myśl Thora - odznacza się siłą i tężyzną fizyczną, zachowuje się władczo i wyniośle (niekiedy zakrawając na arogancję), nie można odmówić mu dobrego wychowania, ale za to wcale nie zna się na zwyczajach panujących w Niepełni czy na Rubieży.

"Zamierzam dostać ciebie i wszystkie te twoje kolce."

Z zasady nie potrafię ścierpieć dzieci, bo tylko plączą się pod nogami i są źródłem wszelkich kłopotów. Choć młodych Daytonów nie obdarzyłam płomienną miłością, to potrafiłam zrozumieć zachowanie małych braci; co, dodam, zdarza się niezwykle rzadko. Jack kurczowo trzyma się dzieciństwa, jednocześnie poszukując autorytetu w miejscu nieobecnego ojca. Z resztą, to jego wspólna cecha z Georgiem, lecz ten drugi sprawiał wrażenie dojrzalszego. Chyba jego zrozumienie świata, nawet jeśli ograniczone i wciąż oczami dziecka, zaskarbiło sobie moją sympatię.

Na krawędzi nie składa się, niestety, z samych zalet, choć oprócz wyżej wymienionych nie można odmówić pisarzom lekkiego pióra oraz sprawnego poprowadzenia relacji między Rose a Declanem (napięcie między bohaterami prowadzi do interesujących, niekiedy gorących scen, które czytelnik śledzi z zapartym tchem; ta dwójka to dopiero próba sił). Zasadniczo Rubieże to nudny teren, jeśli odjąć zdolności mieszkańców. Co prawda już w pierwszych rozdziałach pojawia się niebezpieczeństwo i działający z ukrycia antagonista, jednak odczuwałam, jakby ów wątek został niedopracowany. Mnóstwo wydarzeń pozbawiono kontekstu, a ich waga nie była należycie podkreślana. Powieść obfituje w całą gamę niecodziennych zjawisk, jednak ze strony pisarzy zabrakło kreacji atmosfery mistycyzmu, tajemnicy.

Jeśli, tak jak ja, nazwisko Ilona Andrews wcześniej nic Wam nie mówiło, a macie ochotę na pozycję zawierającą doskonałe połączenie wątku paranormalnego, motywu grozy i szczypty (gorącego) romansu - to lektura idealna dla Was. Już od pierwszych rozdziałów nie potrafiłam oderwać się od lektury dzięki mnogości wątków, plejadzie ciekawych postaci i wachlarzowi niewyjaśnionych zdarzeń. Na krawędzi rozbudziło we mnie chęć sięgnięcia po więcej powieści ze swojego gatunku, a przede wszystkim - po tom drugi serii.

"Chciałam wcisnąć moje umiejętności do gardła całemu światu, udowodnić wszystkim, że jestem coś warta."

Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz