Książki dzielą się tylko na dwie kategorie - bardzo dobre i
tragicznie złe (co prawda istnieje jeszcze takie sobie pomiędzy, ale w tej
chwili to nieistotne). I czasami wielu ludzi zakochuje się w jakiejś
powieści, i czasami potrafią ją wywyższyć na piedestał, i czasami nie potrafią
zrozumieć motywacji innych, którym ta wspaniała historia się nie spodobała.
Innym razem znajdą się takie tytuły, które spotykają się z krytyką we
wszystkich zakątkach świata, i jak można w ogóle je czytać, chyba tylko idioci potrafią
znaleźć w tym jakiekolwiek wartości. Zazwyczaj od najgorszych wyzywane są
romansidła, wszelkiego rodzaju opowieści oparte na utartych schematach,
usytuowane w wyidealizowanych uniwersach.
Niektórzy lubią właśnie takie powieści. Gdzie dziewczyna przeprowadza
się do nowego miasta i spotyka tajemniczego chłopaka. Gdzie świat czeka zagłada
i tylko protagonistka jest w stanie go uratować. Gdzie główną osią fabularną
zdają się być sceny łóżkowe. I co w tym
złego? Co z tego, że im podobają się książki nieco prostsze - przecież nie
oznacza to, że jednocześnie gorsze. Nie wszyscy muszą czytać Homerów,
Sienkiewiczów i Orwellów, nie wszyscy muszą lubować się w klasykach literatury,
w dziełach powszechnie uważanych za wybitne.
Lubię powieści skomplikowane, tajemnicze i nietypowe, ale lubię
też pozycje lekkie, zabawne, niezobowiązujące. Główną zaletą fikcji jest to, że
pozwala oderwać się od rzeczywistości, na chwilę zapomnieć o otaczającym nas
świecie i to prawda, nie możecie się nie zgodzić. Ile razy sięgaliście po
książkę w dniu, gdy wszystko wokół zdawało się sypać, gdy nie mogliście już
wytrzymać z własnymi myślami. Literatura od tego ma być - by odciągać nas od
obowiązków, od zwykłej codzienności, by na chwilę stopić się z życiem
wyimaginowanych bohaterów, oddychać ich powietrzem i patrzeć ich oczyma. Jakie
to ma znaczenie, czy czytam akurat książkę z gatunku New Adult czy bardzo
ambitną książkę z bardzo poważnego działu na dorosłych? Przecież liczy się
właśnie moment, w którym autor podarował nam namiastkę innej rzeczywistości,
może lepszej, może gorszej, ale niemniej oczarował nas i wciągnął do
wykreowanego świata.
Książki dzielą się tylko na dwie kategorie - bardzo dobre i
tragicznie złe, jednak często zapominamy, że są to opinie czysto subiektywne i
nie powinniśmy narzucać ich innym ludziom. Dzielenie są poglądami czy
publikowanie recenzji jest super, ale nie sprawiajmy, że odbiorcy poczują się
źle ze względu na własne wybory literackie. Jeśli uwielbiasz George'a R. R.
Martina – fantastycznie; jeśli męczą cię jego książki - w porządku, po prostu
wyminęliście się z gatunkiem. Przeczytałaś Pięćdziesiąt twarzy Grey'a w
jedną noc, ponieważ nie potrafiłaś przestać? Sięgaj po kolejny tom. Nie
potrafiłaś przebrnąć przez pierwszy rozdział? Nic nie szkodzi, istnieje jeszcze
wiele innych tytułów z tego gatunku, które może (albo i nie) przypadną ci do
gustu.
Chodzi o to,
by nie wstydzić się własnych wyborów czytelniczych. Książki są
od tego, by uczyć, są od tego, by bawić, lecz przede wszystkim są od tego, by
zachwycać. Nieważne, jaki typ powieści preferujesz, istotne jest to, że właśnie
w nim się odnalazłeś. Dlatego czytaj co
chcesz i pozwól innym czytać, co chcą. Nie szufladkuj innych ze względu na
ich lektury, nie oceniaj negatywnie tylko dlatego, że wybrali tytuł u ciebie
znajdujący się w kategorii tragicznie zły. Niektórzy czytają
książki ambitne, inni te trochę mniej i nie powinno mieć to żadnego znaczenia.
Najważniejsze powinno być to, że wszyscy dzielimy tę samą miłość - do słów.