sobota, 25 lipca 2015

"Mrok i mgła", Stefan Türschmid



Ostatnio jakoś chętniej przyglądam się powieściom historycznym, z większym zainteresowaniem czytam ich recenzje, niemalże bez wahania dodaję do niepokojąco powiększającej się półki do przeczytania. Kilka ciepłych słów w tym numerze cyfrowego magazynu Book up! wystarczyło, bym sięgnęła po Mrok i mgłę. Czy warto poświęcić kilka popołudni na tę pozycję?

Sofia Buriagina, mieszkanka Leningradu, nigdy nie miała podstaw, by wątpić w nieomylność jedynego wodza, Stalina. W dniu siedemnastych urodzin zostaje kandydatką do partii, a do tego Borys, chłopak, który od dawna jej się podobał, w końcu zwrócił na nią uwagę. Z taką urodą i predyspozycjami miała nadzieję na świetlaną przyszłość. Jednak rok 1934 nie miał być dla Soni szczęśliwy. Okres ten okazał się preludium do wielkiego terroru, który miał rozpocząć się dwa lata później. Z dnia na dzień  najbliższe jej osoby zaczęły znikać, aresztowane przez NKWD - by już nigdy ich nie zobaczyć. Wtedy Sonię zaczynają dopadać wątpliwości względem partii, Stalina oraz idei komunizmu. Czy rzeczywiście system jest tak nieomylny, tak wspaniały, jak wpajano jej od dziecka? Kilka lat później miało być jeszcze gorzej, bo oto nadszedł rok 1941, a wraz z nim - blokada Leningradu.

"Nietrudno dokonywać wyboru między czarnym i białym. W życiu to nie jest takie łatwe. Dzieci uczymy prostych wyborów między dobrym a złem. A dorośli często muszą wybierać między szarym i szarym. I brać za to odpowiedzialność."

Nie ukrywam, że wiązałam ogromne nadzieje z tą pozycją, przygotowana na obraz mrocznej rzeczywistości stalinowskiej Rosji z niebezpiecznymi przygodami głównej bohaterki. Nie liczyłam na większe elementy zaskoczenia, ze względu na to, że jestem całkiem dobrze zaznajomiona z tym okresem, lecz zawsze z tyłu głowy pozostanie obawa o życie postaci i to, czy rzeczywiście będą świadkami wydarzeń, które są mi znane. Tym razem trochę się przeliczyłam - bo zamiast na wątku fikcyjnym autor bardziej skupia się na faktach. Z tego powodu trochę żałuję, że nie sięgnęłam po tę pozycje przed rocznym testem z historii. Pasowałaby jak znalazł.

Sądzę, że ta nutka rozczarowania, która od czasu do czasu wybijała się na pierwszy plan podczas lektury, wynika z mojego nastawienia przed; byłam przygotowana na coś zupełnie innego. Mam wrażenie, jakby Mrok i mgła była podręcznikiem do historii, którego autor poświęcił więcej uwagi na anegdoty, ciekawostki, a także na życie zwykłych cywili m.in w trakcie oblężenia Leningradu. Stefan Türschmid niewątpliwie posiada ogromną wiedzę, po części mogącą wynikać z własnego doświadczenia - od roku 1968 działał w nielegalnej organizacji antykomunistycznej. Widać, że autor sumiennie przygotował się do pisania, jednak nic ponadto. Podczas lektury znalazłam kilka faktów, informacji, które rzeczywiście mnie zszokowały, głównie dotyczyły mniej popularnych, jednak równie ogromnych skalą, zbrodniom stalinowskim, które w obliczu innych odkryć zostawały zapominane, zsuwane dla dalszy plan, lub mamy o nich tak małą wiedzę, że są często zwyczajnie pomijane. Dlatego sądzę, że powieść jest idealna na pierwsze, poważniejsze podejście do okresu panowania Stalina, jednak dla tych, co są zaznajomieni z okresem - raczej odradzam.

"Cała nasza rzeczywistość jest taka na pokaz."

Na ratunek mogłaby przyjść Sonia Buriagina, a wraz z nią część fikcyjna. Jednak autor opisując jej życie, przeplata je z poczynaniami Stalina. Wyraźnie widać, że te drugie są dla niego ważniejsze, jednak dla czytelnika - niezupełnie. Nie widziałam powodu, dla którego zostało wprowadzone tyle nazwisk, i to niekiedy podrzędnych członków partii, którzy w jakiś sposób zostali z niej później usunięci. Ważniejszych, naturalnie, zapamiętałam, z racji tego, że pojawiają się częściej, jednak pozostali po kilku stronach znikają pomiędzy pozostałymi wydarzeniami. Sami bohaterowie nie przedstawiają sobą niczego charakterystycznego czy godnego zapamiętania. Relacje między postaciami, nawet te romantyczne, nie wypadły przekonująco, dlatego niespecjalnie się do nich przywiązałam, a co za tym idzie - niespecjalnie obchodziło mnie, co też się z nimi stanie.

Wspomniana blokada Leningradu również zapowiadała się ciekawie i rzeczywiście, portret oblężenia został odmalowany nad wyraz realistycznie, ze wszystkimi mrocznymi szczegółami, które powodują, że nie możemy poprawnie oddychać. Problemy głodu, braku bieżącej wody, źródła ciepła w czasie mrozu, wynikające z tego powodu choroby, kanibalizm, wszechobecna śmierć i szarość przedstawiają szokujący portret, który odciska na czytelniku swoje piętno. Żałuję, że Leningradowi nie zostało poświęcone więcej miejsca, gdyż stamtąd Sonia stosunkowo szybko przenosi się w inne miejsce. Ten wątek wydawał mi się najbardziej interesujący, jednak aby zaspokoić ciekawość, będę zmuszona sięgnąć po inną pozycję.

Mimo wszystko Mrok i mgłę czytałam ze szczerym zainteresowaniom, odświeżając i utrwalając znane fakty, zwracając uwagę na nowe wątki i nieznane wcześniej wydarzenia. Lektura szła mi raczej mozolnie, jednak nie wiem, czy nie wynika to z mojego osobistego podejścia - żeby nie wiem, jak interesował mnie dany okres historyczny, czytanie o nim powieści idzie mi nad wyraz wolno. Nawet, jeśli bohaterowie oraz wątek fikcyjni nie spełnili moich oczekiwań, warto zwrócić uwagę na tę pozycję, ze względu na zawarte w niej podstawy dotyczące okresu stalinizmu. Szczególnie polecam osobom, które w ciekawy i prosty sposób pragną utrwalić wiedzę na temat okresu lat 1934-1953 (choć okres powojenny nie został już tak szczegółowo przedstawiony). Sądzę, że lektura bardziej przypadnie do gustu czytelnikom przygotowanym na przewagę faktów historycznych nad fikcją. Bo jest o czym czytać.

"Nie jesteś Stalinem" - rzekł. - Nawet ja nie jestem Stalinem. Stalin to idea. To wyobrażenie milionów o wielkim wszechpotężnym władcy."

Moja ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz