środa, 13 maja 2015

"Testy", Joelle Charbonneau

Tytuł oryginalny: The Testing
Seria/cykl wydawniczy: Testy #1
Wydawnictwo: YA! (GW Foksal)
Liczba stron: 384

"Nie ufaj nikomu."

Znacie to uczucie, gdy dana pozycja nie jest ani zachwalana, ani portretowana jako specjalnie wybitna, ale Wy i tak musicie przeczytać, by przekonać się o tym na własnej skórze? I może dowieść wszystkim, że są w błędzie? Tak, z chęcią nakreśliłabym kilka miłych słów o Testach. Żałuję, że wcale nie jest ich tak dużo, jak na początku sobie wyobrażałam.

Wojna Siedmiu Faz wyniszczyła cały świat - cztery pierwsze etapy zostały rozpoczęte przez ludzi poprzez bomby wszelkiej maści, a trzy pozostałe był zwieńczeniem dzieła zniszczenia ze strony matki natury. Ziemia jest wyjałowiona, przeważnie niezdatna do upraw, większość wód zanieczyszczona. Jednak ludzkość zapiera się rękami i nogami, tworząc nowe osady, szukając lekarstw i ufając, że kiedyś przywrócą swoją planetę do stanu dawnej świetności.

Tylko ludzie, którzy dostaną się na Uniwersytet, mają cokolwiek do powiedzenia w kwestii wielkiej misji naprawiania świata - uczą się tam, jak zostać przywódcami, zgłębiają tajniki nauk przyrodniczych, by pomóc w odbudowie Ziemi. Cia Vale mieszka w Kolonii Pięciu Jezior, a dostanie się na studia od zawsze było jej marzeniem. Uniwersytet poprzedzają owiane tajemnicą Testy - ojciec dziewczyny, absolwent, nie pamięta ich przebiegu, a wszystko, co mu pozostało to sny o wybuchach i czarnych ławkach. Ostateczna droga ucieczki zostaje odcięta, gdy Cia zostaje wytypowana jako kandydatka.

Z tyłu okładki czytamy, że pozycja ponoć zachwyci wszystkich fanów Igrzysk Śmierci. Nie będę się kłócić, Testy posiadają w sobie coś, co przywodzi na myśl fenomenalną trylogię Suzanne Collins. Na tym podobieństwa się nie kończą, bo podczas lektury wyłapiemy jakąś nutkę Niezgodnej Veronici Roth, uszczkniemy trochę z tej czy innej dystopii, aż w końcu otrzymamy prawdziwy miszmasz. Powieść jawiła się dla mnie jako zwyczajny zlepek wszystkiego, co już kiedyś było. Usilnie dopatrywałam się jakichkolwiek chęci odejścia od utartych schematów, dorzucenia czegoś od siebie, jednak poza kilkoma drobnymi podrygami nie potrafiłam znaleźć niczego, co szczególnie odznaczałoby się na tle literatury młodzieżowej.

Przyznam, że byłam dosyć zaintrygowana koncepcją Testów poprzedzających naukę na Uniwersytecie i, choć bardzo przypominały mi o pozycjach, które już kiedyś czytałam, parę etapów było naprawdę ciekawych. Autorce udało się nawet wpleść elementy zaskoczenia, które skutecznie trzymały mnie przy lekturze. Nie mogę również powiedzieć, że jest to powieść nudna - skończyłam ją praktycznie w jeden dzień, zostawiając mały skrawek na kolejny; Charbonneau wie, jak przyciągnąć uwagę czytelnika. Akcja obfituje w wydarzenia, od czasu do czasu zwalniając trochę tempo, lecz nie na tyle, bym miała ochotę odłożyć książkę na bok. Pojawiły się również owiane tajemnicą kwestie, które w pierwszym tomie autorka ledwie musnęła, a które popychały mnie do ciągłego czytania.

Trzeba jednak przyznać, że kreacja świata przedstawionego nieco kuleje. Pierwszy etap Testów rzeczywiście polega na sprawdzianach pisemnych, dzięki czemu poprzez arkusz do historii dowiadujemy się kilku ciekawych rzeczy na temat Wojny Siedmiu Faz, a główna bohaterka Cia, dołącza kilka faktów od siebie. Mam wrażenie, że nie dostałam pełnego obrazu ustroju panującego na świecie, a pytanie, co też dzieje się z ludźmi poza murami kolonii, ledwie wspomnianymi wędrowcami, także nie daje mi spokoju. Zapewne autorka postanowiła zostawić więcej szczegółów na kolejne tomy, ale w tej kwestii zdecydowanie mi czegoś zabrakło.

Bohaterowie stanowią dla mnie następne niedociągnięcie. Niby Cia jest odważna, sprytna, inteligenta i rzeczywiście, trudno nie darzyć jej pewnym rodzajem sympatii, ale nic poza tym. Brakowało jej tego trzeciego wymiaru, dzięki któremu nie byłaby zwykłą, papierową postacią bez wyrazu. Absolutnie nie potrafiłam przekonać się do Thomasa, który wraz z Cią został wytypowany do Testów wśród uczniów Kolonii Pięciu Jezior. Nie wiem, na jakiej podstawie wykształciły się pomiędzy nimi jakiekolwiek więzi, ich pierwsze rozmowy to absolutna porażka. Niby znali się już kilka lat, ale ja miałam wrażenie, jakby spotkali się po raz pierwszy, a reszta była po prostu zjazdem z górki. Bez trzymanki. Wątek romantyczny okazał się kompletnym niewypałem, marną próbą rekonstrukcji Katniss i Peety (choć ich związek też nie powala na kolana).

Naprawdę chciałam, by Testy okazały się dla mnie czymś wyjątkowym. Nawet jeśli miały być jedynie kolejną dystopią, to nie ukrywam, że oczekiwałam więcej. Autorka zgrabnie połączyła wszystkim już dobrze znane schematy, zapominając, by zostawić po sobie jakikolwiek znak rozpoznawczy. Koncepcja tytułowych Testów jest na tyle ciekawa, by napędzać akcję i w pełni zaangażować czytelnika. Nie obyłoby się bez kilku zwrotów akcji i przedwczesnych śmierci - nikt tu nie jest bezpieczny. Poleciłabym ją raczej osobom, które szukają czegoś lekkiego, średnio wymagającego, ale wciągającego. Joelle Charbonneau rozpoczęła garść intrygujących wątków, dlatego z pewnością sięgnę po kontynuację. Może jedynie nie w najbliższym czasie.

Moja ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz