piątek, 15 maja 2015

"Kochani, dlaczego się poddaliście?", Ava Dellaira

Tytuł oryginalny: Love Letters to the Dead
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 304
Powieść jednotomowa

"Nie mogłam przestać o tym myśleć, o naszych zarumienionych sercach pnących się do gwiazd."

Kochani, dlaczego się poddaliście? to jedna z tych pozycji, do których podchodzi się raczej sceptycznie, by od pierwszych stron przekonać się, w jak ogromnym byliśmy błędzie. Jestem wprost oczarowana historią przedstawioną na kartach tej powieści, a także absolutnie magicznym piórem, jakim posługuje się autorka. Jest to książka prosta, a jednocześnie tak złożona, że wraz z pierwszymi słowami świat wokół przestaje istnieć.

Laurel dopiero co poszła do nowego liceum, a jej pierwszą pracą domową na angielskim było napisanie listu do zmarłej osoby. Brzmi banalnie? Dziewczyna szybko się przekonuje, że wcale nie. Listy adresuje do podziwianych przez siebie osób, które odeszły, do muzyków, aktorów, poetów, ale gdy przychodzi do oddania pierwszej pracy, zwyczajnie tchórzy. Zdała sobie sprawę, że jest w nich zbyt wiele z niej samej, za dużo osobistych wyznań. Czy można czuć wszystko na raz? Laurel pisze coraz więcej listów, a przed nami rysuje się życie dziewczyny, którą od środka zżera sekret dotyczący tragicznej śmierci jej siostry, May, jej droga do radzenia sobie ze stratą, a wreszcie codzienność zagubionej nastolatki, poszukującej w tym wszystkim samej siebie.

Nie wiem dlaczego, ale na wstępie założyłam, że forma epistolarna akurat dla tej powieści będzie absolutną porażką. I naprawdę nie wiem, skąd wzięłam te uprzedzenia, może moja podświadomość ukradła co nieco z innych recenzji, nie mam pojęcia. Od razu sprostuję - listy jako forma prowadzenia narracji okazały się fenomenalnym posunięciem. Z podobnym zabiegiem spotkałam się już w Perks of Being a Wallflower Stephena Chbosky'ego oraz Ketchup Clouds Annabel Pitcher (obydwie pozycje to zdecydowany must-read!) i tak samo tutaj pokochałam go już na wejściu. Listy Laurel są o wszystkim, a jednocześnie o niczym. Bohaterka ma w sobie tak wiele słów i taki ogrom emocji, że jej z pozoru zwyczajne życie staje się fascynujące, a od książki aż trudno się oderwać. Powieść sprawia, że czuje się wszystko - od ciepłych nocy spędzonych na oglądaniu gwiazd przez głos Kurta Cobaina po szybkie jazdy samochodem. Nagle pozornie nic nieznaczące szczegóły nabierają nowego, magicznego znaczenia.

Pozycja jedynie na pierwszy rzut oka wydaje się lekka, jednak wraz z zagłębianiem się w lekturę czytelnik szybko dostrzega coraz więcej tematów zmuszających do refleksji: homoseksualizm i stosunek społeczeństwa do niego, przemoc w rodzinie, rozwód, śmierć bliskiej osoby, choroba psychiczna. Pomimo tego, że tych wątków wydaje się zbyt dużo, wcale nie odczuwa się tego podczas czytania. Autorka umiejętnie porusza każdy z tematów, nadając im głębię, równocześnie je równoważąc z innymi wydarzeniami, by lektura nie nabrała zbyt mrocznego charakteru. Żadna z kwestii nie zostaje umniejszona, czy pominięta, a jednocześnie nie przytłacza czytelnika.

W tym wszystkim Laurel poszukuje samej siebie. Nie jest w stanie poradzić sobie ze śmiercią siostry, a także tajemnicą, której nikomu nie jest w stanie wyjawić. Od zawsze idealizowała May i chciała być taka, jak ona. Więc na początku próbuje, wychodząc ze swojego comfort zone i starając się zrobić wszystko, co zrobiłaby jej śliczna starsza siostra. Podejmuje wyzwania, prowokuje samą siebie. Myślę, że w tych wszystkich staraniach stanowi kogoś, z kim bardzo łatwo można się utożsamić - osobę, która chce być kimś innym, lepszym, bardziej śmiałym i powoli rzeczywiście taką się staje. Jedynie próbując wszystkiego i otwierając się na innych Laurel mogła naprawdę odkryć siebie. Sposób, w jaki okazuje emocje i radzi sobie z nimi stwarza z niej postać pełnowymiarową, figurę wypełnioną po brzegi uczuciami i słowami, tak prawdziwą, że mamy odczucie, jakbyśmy w każdej chwili mogli ją spotkać na ulicy. Nie tylko ją, także wszystkich ludzi, jakich spotkała na swojej drodze, każdego ze swoim własnym życiem, własnymi problemami i własnym smakiem ulubionych lodów, dla których coś innego może być końcem świata.

Kochani, dlaczego się poddaliście? to niezwykle magiczna i pochłaniająca w bardzo subtelny sposób powieść. Każde zdanie jest wypełnione osobistymi uczuciami bohaterki, a czytelnik może je poczuć na własnej skórze. Ava Dellaira pisząc lekkim piórem wykreowała atmosferę przywodzącą na myśl fenomenalny film Palo Alto w reżyserii Gii Coppoli; w obydwu tekstach kultury aż trudno się nie zatracić, odczuwając głębie wszystkich tych emocji i wszystkich tych wydarzeń, które z pozoru nie mają absolutnie żadnego znaczenia. To też sztuka, pisać o niczym, a jednocześnie o wszystkim. Dellaira stworzyła genialną powieść o odnajdywaniu siebie, a także poszukiwaniu odwagi do podejmowania wyzwań jak i mówienia o samym sobie. Bo całkowite otworzenie się przed drugim człowiekiem wymaga pewnego rodzaju heroizmu, o czym przekonała się główna bohaterka, Laurel. Pozycja nie tylko wzrusza, ale i zmusza do refleksji, a wszystko to odbywa się tak naturalnie i subtelnie. Dajcie się porwać tej niezwykłej lekturze. Całkiem naturalnie.

"Dzisiaj obudziłam się ze wspomnieniem jego ciała i smutek we mnie wciąż był głodny. Zaczął karmić się wszystkim, deszczem, plamą światła na stole, najmniejszymi kroplami spływającymi z igieł sosny za moim oknem. Może tak działała miłość. Pasiesz się, ale nigdy nie jesteś pełna. Tylko jaśniejsza."

Moja ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz