wtorek, 26 maja 2015

"Mara Dyer. Przemiana", Michelle Hodkin

Tytuł oryginalny: The Evolution of Mara Dyer
Seria/cykl wydawniczy: Mara Dyer #2
Wydawnictwo: YA! (GW Foksal)
Liczba stron: 480

""Zniszczysz go swoją miłością."
Jeśli tak, to zniszczę nas oboje."

Mara wie, jest przekonana, ma stuprocentową pewność, że Jude żyje. Powinien być martwy, zagrzebany pod murami opuszczonego psychiatryka razem ze swoją siostrą i ich przyjaciółką, ale dziewczyna wie, że tak nie jest. Widziała go na własne oczy. Jednak oprócz Noaha, jej chłopaka, wszyscy zdają się kwestionować jej opinię. Ponownie znajduje się pod czujnym okiem rodziny i psychoterapeutów. Jeśli wszyscy kwestionują Twoje poglądy, to czy naprawdę możesz być pewny, że rzeczywiście nie zwariowałeś? Jeśli wszyscy mówią Ci, że to tylko urojenia, czy jakaś część Ciebie nie zaczyna w to wierzyć? Lunatykowanie, dziwne sny, niejasna przeszłość babci Mary, martwe zwierzęta - czy w tym wszystkim dziewczyna nie zgubi siebie? I czy chłopak, który leczy siłą umysłu, będzie w stanie poskładać ją w całość?

Od chwili, gdy czytałam pierwszy tom Mary Dyer minęły dwa lata. Trochę innych pozycji w tym czasie przeczytałam, może również na inne aspekty zaczęłam zwracać uwagę, bo Przemiana wydaje mi się o jeden punkcik gorsza od swojej poprzedniczki. Nie zrozumcie mnie źle, uważam, że ta pozycja jest genialna i jedyna w swoim rodzaju, ale nie zmienia to faktu, iż czegoś definitywnie zabrakło. Po części wynika to z tłumaczenia, które nie zawsze w pełni oddawało charakter powieść; pierwszy tom czytałam w oryginale i byłam zachwycona bogactwem języka Michelle Hodkin, a tutaj nie ten dobór choćby jednego słowa psuł mi lekturę (wciąż chodzi za mną wyraz rozmłemłany, który pojawił się przy, bodajże, opisie włosów Noaha). Tutaj moja wybredna natura doszła do głosu, bo na niemalże 500 stron mogłabym wskazać zaledwie garstkę takich zgrzytów, dlatego nie jest to coś, co burzy cały obraz powieści. Nie da się ukryć, że na takie książki, jakie pisze Hodkin, nie trafia się codziennie.

Z Marą nauczyłam się, żeby kwestionować wszystko. W niezwykłej mieszance literatury młodzieżowej i thrillera autorka łączy fantasmagorie, iluzje, złudzenia z rzeczywistością, a w pewnym momencie nawet dla czytelnika granice pomiędzy tymi kwestiami się zacierają. Przypadkowe kwestie splatają się ze sobą, a na niektóre wciąż nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Autorka urywa rozdziały niemalże w środku wypowiedzi, co sprawia, że od lektury nie można się oderwać. Coraz to nowe rewelacje, poszlaki, piętrzące się sekrety oraz niewiadome potęgują ciekawość czytelnika z każdą stroną. Hodkin w Przemianie kontynuuje napoczęte w pierwszym tomie wątki, rozwija je, wciąż dodając coś od siebie. O ile poprzednio wszystko wyraźnie skupiało się na głównej bohaterce, o tyle tutaj autorka wychodzi poza zamknięty świat Mary. Mamy tu zalążek czegoś więcej, czegoś dotyczącego miejsca nastolatki na tle świata, bo choć dziewczyna jest indywidualnością, w rzeczywistości jest częścią czegoś większego. Jestem bardzo ciekawa, jak też ten wątek się rozwinie, w którą pójdzie stronę, bo nie ukrywam, że znowu odczuwam jakieś drobne nici łączące Marę Dyer i Dotyk Julii Tahereh Mafi (w pierwszym tomie był to styl, tutaj fabuła).

Wątek chorób psychicznych czy traumy nie jest ani łatwy, ani lekki, ale Hodkin zgrabnie wplata go w swoją powieść, nadając jej dzięki temu nieco mroczniejszy ton, może nawet bardziej intrygujący. Wprowadza jednocześnie motyw paranormalny. Tylko czy aby na pewno mamy tu do czynienia z siłami nadprzyrodzonymi? Mara i Noah będą doszukiwać się źródła swoich umiejętności w uwarunkowaniach genetycznych, przez co czytelnik ma złudzenie, że w końcu zaczyna stąpać po pewnym gruncie. Czasami nie nadążałam za tokiem myślenia postaci, a rzeczy, które dla nich były oczywiste, dla mnie wymagały jeszcze zdania bądź dwóch wyjaśnienia. Hodkin wykazuje się tu niezwykłym intelektem, nawiązując nie tylko do badań przyrodniczych, ale także psychologicznych (wspomina Freuda i jego psychoanalizę), kilkakrotnie odwołuje się do kultury antyku, co wprowadza trochę porządku do wykreowanego przez nią świta, sprawia, że bohaterowie stają się pełnowymiarowi, a dodatkowo możemy podeprzeć podrzucane przez autorkę niuanse własną wiedzą.

Przyznam szczerze, że momentami kompletnie nie czułam chemii pomiędzy Marą a Noahem. Może ich relacje były niekiedy za bardzo wyszukane, może trochę niedorzeczne; wiem, że to fikcja, ale jednocześnie nie mogłam momentami się powstrzymać przed wątpiącym uniesieniem brwi. Nie da się zaprzeczyć, że dziewczyna, która siłą umysłu zabija i chłopak, który myślą potrafi leczyć, są dynamitem, a razem tworzą coś skomplikowanego i złożonego, coś nieprawdopodobnie niezwykłego. Mara, która przeżyła traumę, ścigana przez widma przeszłości i Noah, ze swoimi własnymi sekretami, osobistymi demonami i głęboko skrywanym smutkiem w sercu - tych dwojga trudno nie polubić, trudno nie zachwycać się i nie czytać o nich z zapartym tchem.

Powieść, spowita grubym płaszczem utkanym z tajemnic i grozy, niejednokrotnie zaskakuje, lecz przede wszystkim absorbuje całą sobą tak, że z trudem można się od niej oderwać. Kilka minusów tu i tam ginie wraz z zagłębianiem się w powieść, zastąpione przez chęć odkrywania, eksplorowania i poszukiwania odpowiedzi wraz z Marą. Czytelnik wątpi, wątpi i jeszcze raz wątpi w wydarzenia, z trudem rozdzielając prawdę od iluzji, niejednokrotnie doznając niepowodzenia. Powieści Hodkin są jedyne w swoim rodzaju, nieco mroczne, nieco psychodeliczne, jednak w równej mierze zachwycające. Autorka wplata między słowa wiele wątków i równie dużo niedopowiedzeń; w głównej mierze tych dobrych niedopowiedzeń, potęgujących ciekawość czytelnika. Jest to idealna pozycja dla osób szukających czegoś więcej w pozycjach dla młodzieży, czegoś nietypowego i wciągającego, łamiącego zasady oraz  konwenanse. Warto przeczytać, warto pożreć, warto dać się pochłonąć przez ten świat pełen tajemnic, ukrytych znaczeń i niejednoznacznych wydarzeń, gdzie między światem rzeczywistym a iluzją nie widać granic.

"Potrząsnęli moją klatką, żeby zobaczyć, czy potrafię ugryźć. Kiedy mnie wypuścili, przekonali się, że odpowiedź brzmi "tak"."

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz