sobota, 14 marca 2015

"Łza", Lauren Kate

Tytuł oryginalny: Teardrop
Seria/cykl wydawniczy: Łza #1
Wydawnictwo: Galeria Książki
Ilość stron: 416
Data wydania: 22 października 2013
Moja ocena: 6/10

"Ostatnią rzeczą, jakiej spodziewamy się po innych, jest ostatnia rzecz, którą robią, zanim nauczymy się im nie ufać."

Nietuzinkowy pomysł i godny podziwu warsztat pisarski zdawałyby się przepisem na powieść idealną. Lauren Kate posiada obydwie te cechy, więc czego brakuje mi w jej pozycji? Duszy. No, i sensownej fabuły.

Eureka traci matkę w wyniku wypadku samochodowego, który sama cudem przeżyła. W swoim testamencie Diana powierza córce bardzo specyficzne przedmioty, między innymi księgę spisaną w starożytnym języku. Czy rzeczywiście jest to jedynie tom, który jej matka pewnego dnia znalazła na pchlim targu? Co, jeśli historia o magii, miłości i zatopionym królestwie może w pewnym stopniu dotyczyć także Eureki?

Z całego serca uwielbiam zaczytywać się w coraz to nowych interpretacjach mitycznej Atlantydy, odkrywać świeże spojrzenie kolejnych autorów. Łza to pozycja z ogromnym potencjałem, który nie został nawet w połowie wykorzystany. Nie jestem w stanie nazwać tej lektury nudną, ale nie rozumiem, dlaczego akcja została rozwleczona na tyle rozdziałów, kiedy wszystkie te wydarzenia są materiałem na 100-200 stron.

Jednej rzeczy nie można Lauren Kate zarzucić - braku dbałości o szczegóły. Widać, że każdy detal jest przemyślany, wiele elementów aż prosi się o interpretację, wskazując na ukryte cechy bohaterów. Po lekturze Łzy mam wrażenie, że znam Eurekę na wylot, że towarzyszyłam jej na każdym kroku, jakbym również znajdowała się w jej świecie. Sama autorka w małym wywiadzie zamieszczonym na końcu tomu zaznacza, że przy każdym ruchu bohaterki zadawała sobie miliony pytań, kwestionowała jej motywy, by jak najlepiej zrozumieć własną postać. Tę dbałość o szczegóły widać przez całą powieść.

Pomysł jest, świetnie przygotowane podłoże do bohaterów również, nie mówiąc już o genialnym stylu i bogatym języku. Jednak wciąż, będąc po lekturze kilku powieści Kate, mam wrażenie, że autorka posiada wszystko do napisania naprawdę dobrej powieści, ale nie wie do końca, jak to zrobić. Kluczem byłoby tu stworzenie ciekawej fabuły, której tutaj niestety zabrakło. Jednak jedna rzecz Lauren Kate się udała - zaintrygowała mnie dostatecznie, żeby sięgnąć po kontynuację.

"Fluctuat nec mergitur. (...) "Rzuca nią fala, lecz nie tonie.""

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz