środa, 7 stycznia 2015

"Serce w płomieniach", Richelle Mead

Tytuł: Serce w płomieniach
Tytuł oryginału: The Fiery Heart
Autorka: Richelle Mead
Seria/cykl wydawniczy: Kroniki krwi #4
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ilość stron: 416
Moja ocena: 4/10

"Środek wciąż spaja."

Sydney w końcu uległa nieodpartemu urokowi Adriana, a ich związek rozkwita. Razem spędzają każdą skradzioną chwilę, ciesząc się sobą nawzajem. Gdyby tylko wszystko wyglądało tak sielankowo. Dziewczyna musi mieć się jeszcze bardziej na baczności, odkąd jej siostra, Zoe, przyjechała do Palm Springs. Wie, że alchemicy śledzą każdy jej krok i musi walczyć o swoją prywatność. Spotkania z morojem, praktykowanie magii pod przykrywką projektów dla pani Terwiliger - czy Syndey zdoła utrzymać to wszystko w tajemnicy?

Richelle Mead jest jedną z moich ulubionych autorek, a bohaterów jej powieści wprost ubóstwiam. Jednak mam wrażenie, że z każdym tomem Kroniki krwi podupadają na wartości. Kiedyś byłam w stanie śmiać się i płakać podczas czytania przygód Adriana i Sydney, a teraz? Przez pierwsze 100 stron ledwo przebrnęłam; był to zlepek niepotrzebnych rozmów, które miały na celu przybliżenie Czytelnikowi wydarzeń, rozgrywających się na przestrzeni poprzednich części. Z jednej strony był to naprawdę dobry zabieg: rzeczywiście, kilka istotnych faktów wyleciało mi z głowy, a wstęp pozwolił mi na poukładanie wszystkiego w głowie. Jednak dlaczego ten wstęp musiał trwać aż kilkadziesiąt stron?

Drażniły mnie również ciągnące się akapity wewnętrznych rozterek postaci. Ponownie, pod pewnym względem to bardzo sensowne: charakterystyka bohaterów jest bardzo szczegółowa, stają się dzięki niej pełnowymiarowi, nie są tylko zbiorem słów. Z drugiej strony, niektóre przemyślenia były kompletnie niepotrzebne i oczywiste. Dodatkowo, Mead skupia się jedynie na Sydney i Adrianie, niemalże ignorując pozostałych. Pomimo tego, że Eddiego prawie tutaj nie było, to doceniłam każdy moment, w jakim się pojawił. Darzę go ogromną sympatią i trzymam kciuki, by w kolejnej części było go nieco więcej.

Serce w płomieniach dzieli się na wydarzenia opowiadane z pozycji Sydney i z punktu widzenia Adriana. Jestem mile zaskoczona przemianą dziewczyny: ze zdystansowanej alchemiczki zmieniła się w pewną siebie i wyznawanych przez siebie poglądów osobę. Z kolei jej partnera poznamy jako skorego do kształtowania siebie, mężczyznę poświęcającego wszystko w imię miłości. 

Nie lubię wystawiać negatywnych opinii książkom, do których żywiłam tak wielkie nadzieje. Znalazło się kilka plusów, jednak dla mnie, niestety, przeważyły minusy. Nie byłam w stanie w pełni delektować się lekturą, w której autorka zapomniała o utworzeniu ciekawej, wciągającej fabuły; znalazło się tu jedynie kilka ciekawszych momentów, które wciąż można zliczyć na palcach jednej dłoni. Brakuje mi tego wątku kryminalnego, poszukiwania, czegoś, co nie pozwoliłoby mi oderwać się od powieści. Jedyną intrygującą rzeczą jest chyba tylko ten cliffhanger, w którym zwycięża moja wrodzona ciekawość, niepozwalająca na porzucenie Kronik krwi. Kto wie, może Silver Shadows zrekompensuje swoją poprzedniczkę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz