poniedziałek, 2 marca 2015

"W śnieżną noc", Maureen Johnson, John Green, Lauren Myracle

Tytuł oryginalny: Let It Snow
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ilość stron: 312
Data wydania: 2 października 2008
Data wydania w Polsce: 19 listopada 2014
Moja ocena: 6/10

"- Och, nie, święta nigdy się nie kończą, jeśli nie chcesz. - Pochyliła się nad ladą i wsparła podbródek na dłoni. - Święta to stan umysłu."

Za oknem śnieg dawno już stopniał, a ja wciąż nie miałam za sobą lektury W śnieżną noc. Chcąc wykraść choć trochę uroku minionych świąt, ta pozycja wydawała mi się idealnym wyborem. Czy aby na pewno?

Wigilia Bożego Narodzenia. Małe miasteczko Gracetown. Ulice zasypane kilkumetrową warstwą śniegu. Unieruchomiony pociąg, czirliderki, Starbucks i trzy historie miłosne, czyli jak w bardzo zabawny, i bardzo romantyczny, sposób, przywrócić magię świąt.

Z twórczością Maureen Johnson spotkałam się przy okazji 13 małych błękitnych kopert i lekturę tamtej powieści wspominam bardzo ciepło. Dlatego dużym rozczarowaniem była dla mnie opowieść rozpoczynająca W śnieżną noc, którą została napisana przez tę autorkę. Historia Jubilatki, głównej bohaterki wykreowanej przez Johnson, wydawała mi się naciągana. Rozumiem, że to nie jest lektura wysokich lotów, a poza tym, to w powieściach wszystko jest możliwe, ale jednak są jakieś granice. Autorka niezaprzeczalnie posługuje się lekkim piórem, choć humor często wydawał mi się wymuszony, a wszystkie przeciwności losu, napotkane przez Jubilatkę, po jakimś czasie przestały śmieszyć. Widziałam, że wielu osobom bardzo podobała się pierwsza opowieść, jednak dla mnie była ona raczej bez wyrazu, nie potrafiłam się w nią wczuć.

Następny fragment historii należał do Johna Greena, z którym oczywiście miałam już styczność i którego wprost nie da się nie lubić. Potrafi rozśmieszyć czytelnika z niezwykłą łatwością, odnoszę wręcz wrażenie, że przychodzi mu to naturalnie i bez większych trudności. Jego opowiadanie czyta się szybko i z ogromną przyjemnością. Osobiście nie potrafiłam zetrzeć uśmiechu z twarzy. Bardzo podobne uczucia odniosłam podczas lektury fragmentu Lauren Myracle, która z równą łatwością przekonała mnie do pisanej przez siebie historii.

Choć książka została napisana przez trzech autorów, ich style różnią się jedynie niuansami i gdyby przymknąć oko na niektóre wady można by pomyśleć, że całość została napisana przez jedną osobę. Losy wszystkich bohaterów zgrabnie splatają się pod sam koniec, a zakończenie jest idealnym dopełnieniem dla każdej z opowieści. W śnieżną noc jest świetnym wyborem, jeśli macie ochotę na niezobowiązującą lekturę na wieczór, przy której będziecie mogli się odprężyć, a jednocześnie dobrze bawić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz