piątek, 5 lipca 2013

"Niewidzialni. Tajemnica Misty Bay", Giovanni Del Ponte

Tytuł: Niewidzialni. Tajemnica Misty Bay
Tytuł oryginału: Gli Invisibili – Il segreto di Misty Bay
Autor: Giovanni Del Ponte
Seria/cykl wydawniczy: Niewidzialni #1
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Ilość stron: 208
Moja ocena: 4/10

"Piękno fantazji polega na pragnieniu, a nie posiadaniu."

Dwunastoletni Douglas spędza wakacje u swojego wujka Kena w malutkim miasteczku Misty Bay. Już sama podróż do celu zaczyna się nietypowo. Chłopak jest przekonany, że w samolocie oglądał film o bandzie nastolatków, nazywających siebie Niewidzialnymi, jednak stewardessa wyjaśnia, że musiało mu się to zwyczajnie przyśnić. Gdy dociera do miasteczka dowiaduje się o nagłej śmierci przyjaciółki  wujka.

Chłopak szybko znajduje przyjaciół, jednak nie ma co liczyć na spokojne wakacje. W Misty Bay zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Niewidzialni okażą się być więcej, niż jedynie przypadkowymi bohaterami snu, a nad miasteczkiem gromadzą się ciemne chmury. Dawny wróg ponownie wyjdzie z ukrycia. Czy grupce nastolatków uda się uratować Misty Bay? Jakie tajemnice skrywa to niepozorne miejsce? I co wspólnego z tym wszystkim mają Niewidzialni?

Nie ukrywam, dałam tej książce niemałe wymagania, jednak okazało się, że poprzeczkę postawiłam nieco za wysoko. Pomysł, moim zdaniem, był genialny. Bardzo spodobała mi się idea Niewidzialnych, tajemniczej grupy, pomagającej ludziom, a następnie znikającej bez śladu. Oczekiwałam niesamowitych przygód trzymających w napięciu, niebezpiecznych akcji, dreszczyku emocji. Niestety powieść nie dostarczyła mi żadnego z oczekiwanych wrażeń.

Książka, jak widać, jest naprawdę drobniutka, ledwo ponad 200 stron, a jednak spędziłam kilka dni na jej czytaniu. Język i styl są fatalne, niesamowicie przeszkadzały mi w lekturze. Nie wiem, czy to wina autora, czy jedynie nietrafionego tłumaczenia. Niektóre zwroty czy konstrukcje zdań wyglądały bardzo nienaturalnie, co odbierało mi całą przyjemność z czytania. Nie raz brakowało mi opisów, a cała powieść bazowała jakby na dialogach. Za każdym razem różne odgłosy były wyrażane za pomocą onomatopei, co wyglądało wręcz komicznie. 

Kreowanie bohaterów wypadło bardzo słabo, było niewiele okazji, by choć trochę się o tych postaciach dowiedzieć. Miałam wrażenie, jakby stworzeni byli tylko do zapełnienia potrzebnej przestrzeni i w zasadzie wszyscy byli dla mnie tacy sami. Dialogi, nawet pomiędzy przyjaciółmi, często były jakby wymuszone i niepotrzebne. Wydawało się, jakby były pisane od niechcenia, tylko po to, by były. Bohaterowie nie zapadają w pamięć, żadnego z nich nie darzyłam szczególną sympatią.

Chociaż powieść czytało się niezwykle mozolnie to muszę przyznać, że powieść miała element zaskoczenia, niespodziewane zwroty akcji. Pod tym względem miło mnie zaskoczyła. Na ostatnie kilkadziesiąt stron przypadał efekt kulminacyjni i wystarczyła szczypta wyobraźni, by na dobre zatracić się w książce. Może dlatego, że z czasem przyzwyczaiłam się do stylu autora, i że pod koniec prawie wszystkie zagadki zostały wyjaśnione. Kilka spraw pozostało jeszcze niezamkniętych, momentami informacje były bardzo nieścisłe i chaotyczne. Mam wrażenie, że Del Ponte po prostu zapomniał wyjaśnić pewnych rzeczy.

Niewidzialni. Tajemnica Misty Bay to lektura z niesamowitym potencjałem, lecz nie w pełni wykorzystanym. Całość bardzo psuje język, styl oraz znikoma ilość opisów, a zbyt zbyt wielka liczba dialogów. Poleciłabym wielbicielom zagadek i niewyjaśnionych tajemnic, a fanom powieści romantycznych stanowczo odradzam - nie znajdziecie tu niczego dla siebie. Kolejna część zapowiada się bardzo ciekawie i, pomimo licznych minusów tomu otwierającego serię, skuszę się na kontynuację.

"- Niewidziani, obecni?
- Na zawsze - odpowiedziałem.
- Na zawsze - odpowiedzieli pozostali."

1 komentarz:

  1. mnie też pomysł się podoba, naprawdę :) szkoda, że jak mówisz - z wykonaniem jest gorzej. Mimo to, ciekawa jestem tej książki :)

    OdpowiedzUsuń