niedziela, 14 lipca 2013

"Gra", Krystyna Kuhn

Tytuł: Gra
Tytuł oryginału: Das Spiel
Autorka: Krystyna Kuhn
Seria/cykl wydawniczy: Dolina #1
Wydawnictwo: Telbit
Ilość stron: 296
Moja ocena: 7/10

"Bywały koszmary śniące się na jawie."

Julia i Robert Frost, rodzeństwo z niejasną przeszłością, przybywają do Grace College, miejsca położonego na totalnym odludziu, tydzień po rozpoczęciu roku. Od samego początku wzbudzają niemałe zainteresowanie wśród uczniów. Starają się zaaklimatyzować, choć oboje wyczuwają coś złego i tajemniczego w mrocznej dolinie. Nie muszą długo czekać, by być świadkami niezwykłych i niecodziennych wydarzeń. Jakie tajemnice skrywa to miejsce? Czy Julii uda się rozszyfrować zagadkę Grace College?

Ta książka była dla mnie chyba największym zaskoczeniem tego miesiąca, jeśli nie kilku ostatnich. Z wielkim zaangażowaniem podchodziłam do tej pozycji, wydawała mi się taka tajemnicza i niezwykła po samym spojrzeniu na okładkę. Niestety, kilkadziesiąt pierwszych stron to istna męczarnia. Akcja powieści wlecze się niemiłosiernie, w zasadzie nic się nie dzieje, autorka jakby na siłę stara się przekonać Czytelnika do swojej książki. Kilka razy chciałam zakończyć lekturę, ale nieustannie brnęłam w nią dalej. I była to najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć.

Mniej więcej na stronie dziewięćdziesiątej, może setnej, akcja nagle przyśpiesza, czytam powieść z prawdziwym zaangażowaniem. Nareszcie zaczyna się coś dziać, autorka trzyma w napięciu aż do ostatnich stron. Wielowątkowa fabuła wciąga i nie pozwala oderwać się od lektury. Aż nie chce mi się wierzyć, że kiedykolwiek przez myśl przeszło mi zrezygnowanie z czytania Gry. Krystyna Kuhn doskonale wie, jak zainteresować Czytelnika, nie ma on nawet chwili na nudę. Coraz bardziej zagłębiamy się w opowieść pełną sekretów i dreszczyku emocji.

Niekiedy autorka opisywała niektóre rzeczy w zbyt zawiły sposób, niektóre nie trzymały się kupy i musiałam kilka razy przeczytać dany fragment, by zrozumieć o co chodzi. Na koniec, na szczęście, cała sieć intryg splata się w zgrabną całość, chociaż nie dostajemy odpowiedzi na wszystkie pytania. Mam nadzieję, że większość niejasności zostanie wyjaśnionych w następnym tomie.

Kreacja bohaterów wypadła również nieco słabo. Choć łatwo się z nimi utożsamić, nieszczególnie zapadają oni w pamięć. Charakter Julii nie był do końca określony, jakby pani Kuhn nie mogła się do końca zdecydować, jaką postać z niej uczynić. Chociaż na tle ostatnich wydarzeń bardzo wyraźnie widać, jaką silną i niezależną osobą się stała. Debbie, jedna ze współlokatorek Julii, była chyba najbardziej irytującą i nieznośną postacią w całej serii. Pomimo tego, że nikt za bardzo za nią nie przepadał i tak trzymała się z paczką Frost. Chris, zapewne kreowany na klasycznego bad boy'a, kojarzył się raczej z pedofilem z chorobliwą obsesją na punkcie Julii, z tym całym gapieniem się na nią i w ogóle. Kompletnie do mnie nie przemawiał. Najbardziej polubiłam Rose i Davida, ciepłych, pomocnych i przyjaznych bohaterów, mam nadzieję, że w Katastrofie będą częściej wysuwać się na pierwszy plan.

W powieści bardzo przeszkadzały mi angielskie zwroty typu everybody's darling (opis ten zupełnie nie pasował do Julii, chociaż autorka usilnie starała się go do niej przyporządkować), czy good guy. Nie jest to w zupełności wina tłumacza, a jedynie samej Krystyna Kuhn której fascynacja językiem angielskim była tu wyraźna aż nazbyt widocznie. Moim zdaniem, powinna darować sobie te wszystkie obcojęzyczne zwroty i postawić na ojczystym języku.

Gra to naprawdę obiecujący i wciągający początek serii. Zakończenie powieści spowodowało u mnie "książkowy lag", jest wstrząsające i jedynie zaostrzyło mój apetyt na kolejny tom. Pomimo licznych minusów jest to w stu procentach pozycja godna przeczytania i z czystym sercem mogę ją Wam polecić. Dla mnie te kilka godzin spędzonych na lekturze było prawdziwą przyjemnością. Cała gama przeróżnych tajemnic i sekretów złapała mnie w swoje sidła na dobre.

2 komentarze:

  1. Ja właśnie zrezygnowałam po tych kilkudziesięciu stronach, ale chyba popełniłam błąd XD
    I te angielskie wtrącenia też mnie irytowały.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Bywały koszmary śniące się na jawie." - brzmi super :)

    OdpowiedzUsuń