sobota, 6 kwietnia 2013

"Klątwa tygrysa" Colleen Houck

Tytuł: Klątwa Tygrysa
Tytuł oryginału: Tiger's Curse
Autorka: Colleen Houck
Seria/Tom: Klątwa tygrysa/ Tom 1
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 360

„O tym, co jest prawdziwe, a co nie, każdy musi zdecydować we własnym sercu i serce każdemu podpowie.” 

Główną bohaterką powieści Colleen Houck jest osiemnastoletnia Kelsey Hayes, która niedawno ukończyła liceum, a obecnie poszukuje pracy na wakacje. Dostaje ofertę pracy w cyrku, gdzie będzie miała za zadanie zajmować się rzeczami takimi jak sprzedawanie biletów w kasie, czy karmieniem tygrysa Dhirena, który jest główną tam główną atrakcją. Dziki zwierz od razu przyciąga uwagę dziewczyny, a ona szybko się z nim zaprzyjaźnia i spędza obok jego klatki każdą wolną chwilę. Gdy tajemniczy obcokrajowiec pragnie wykupić Rena, proponuje również Kelsey, by na kilka tygodni wyjechała z kraju i zaopiekowała się tygrysem. Jednak wyjazd to gorących Indii okaże się czymś więcej, niż zwykłą, wakacyjną pracą. A sam Dhiren okaże się hinduskim księciem zamkniętym w ciele dzikiego kota.

Jeżeli okładka, która nota bene również mnie zwiodła, czy mój na szybko nakreślony opis zachęciły Was do przeczytania książki to bardzo mi przykro, bo właśnie mam zamiar odwieść Was od zamiaru przeczytania tej pozycji. Szczerze mówiąc naprawdę szkoda mi tak cudownej okładki zmarnowanej na takie coś.

Nie mam pojęcia, co pani Houck chciała osiągnąć, zabierając się za pisanie tej powieści, ale zawaliła na całej linii. Męczyłam się z tą książką przez co najmniej dwa tygodnie, z trudem wmuszając w siebie kolejne rozdziały. Po pierwsze zawinił tutaj styl oraz język autorki, która zapewne miały mieć charakter "lekki" oraz "młodzieżowy", jednak wyszło coś zupełnie na odwrót. Spotkałam się tutaj z dziwacznie ułożonymi zdaniami, licznymi powtórzeniami, a także płytkimi dialogami. Klątwa tygrysa wygląda jak powieść napisana przez 10-latkę, niedopracowana, pełna ogólników oraz nieścisłości. Zdecydowanie zbyt dużo miejsca autorka poświęciła opisom zwiewnych sukien sari, wytwornych apartamentów czy dusznej dżungli, zapominając o tym, że należy Czytelnikowi przedstawić punkt widzenia bohaterów przy każdej sytuacji.

A skoro już przy bohaterach jesteśmy. Chyba jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak sztucznymi, papierowymi oraz nijakimi postaciami. Chociaż cała książka została poświęcona jakimś postaciom, to po jej ukończeniu miałam wrażenie, jakbym nic o nich nie wiedziała. Kelsey wydawała mi się bohaterką bardzo nieprecyzyjnie nakreśloną, raz była odważna, a innym razem kryła się za postawnym ciałem Rena, raz była sarkastyczna, pewna siebie, innym razem płakała w kącie. Dziwnie szybko zaliczała nowo poznane osoby jako swoich najlepszych przyjaciół, miałam też wrażenie, że gotowa była oddać życie za personę poznaną ledwo poprzedniego dnia. Nie wspominając już o tym, że panna Hayes była postacią nad wyraz infantylną i nic, tylko z zażenowaniem patrzeć, jak sobie radzi w swojej "przygodzie życia".

Fabuła szablonowa oraz nudna, polegająca jedynie na poszukiwaniu sposobu na zdjęcie klątwy z tygrysa Rena, każdego dnia monotonnie przemierzając dżunglę. W zasadzie na niczym innym ta książka nie polegała. Zabrakło tu dreszczyku emocji, zaskakujących zwrotów akcji, jakichkolwiek zwrotów akcji! Każdy ruch bohatera był do przewidzenia, już nie mówiąc o żałosnym i tandetnym zakończeniu, kompletnie nie zachęcającym do sięgnięcia po kolejną część. Autorka postawiła również na trójkąt miłosny, który moim zdaniem jest najgorsza rzeczą, jaka może się książce przytrafić, chociaż tutaj zdaje się niewiele to zmieniło.

Mitologia hinduska, książę zamknięty w ciele tygrysa, to mogło być naprawdę ciekawe. Czytanie tej pozycji nie było w żadnej mierze przyjemne, a jedynie męczące. Nijacy bohaterowie z pewnością nie zatrzymaliby mnie przy tej serii na długo. Sięgnięcie po kolejny tom byłoby tylko marnacją czasu jak i pieniędzy. Gdybym nadal przyznawała oceny książkom na tym blogu, ta zapewne uzyskałaby 1/10

3 komentarze:

  1. A więc ci wydawcy, którzy nie chcieli wydać książki Houck mieli trochę racji... Dziwne jednak, że "Klątwa Tygrysa" odniosła taki sukces.
    W takim razie teraz już chyba mogę na spokojnie odpuścić sobie tę karykaturę powieści, bo po tym sporym sukcesie się nad nią zastanawiałem... ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam o tej książce, aczkolwiek jeśli ci się nie podobała to nie będę po nią sięgać...

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam szczerą ochotę sięgnąć po tę książkę, ale twoja recenzja sprawiła, że porzuciłam ten zamiar. Nie będę więc marnować czasu na coś takiego.
    Przy okazjii serdecznie zapraszam cię na mojego niedawno założonego bloga - http://kinga42.blogspot.com/ :))

    OdpowiedzUsuń