niedziela, 22 stycznia 2012

18. "Tajemnica Emmy" Thomas Brezina

Tytuł: Tajemnica Emmy
Autor: Thomas Brezina
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 352

"Cuda zdarzają się każdego dnia.
Często tuż obok nas.
Ponieważ na ogół patrzymy w inną stronę, zwykle pozostają niezauważone."

Jesteś zwykłą, przeciętną nastolatką. W Twoim pokoju ściany oblepione są plakatami różnej wielkości z podobiznami piosenkarza, który jest uwielbiany przez wszystkie dziewczyny (i chłopaków pewnie też) na całym świecie. Zrobisz wszystko, by zdobyć jego autograf. Więc kiedy dowiadujesz się, że Twój idol zatrzymuje się w hotelu, gdzie pracuje Twoja ciotka, bez wahania prosisz ją o pomoc. Przygotowujesz wszystko - ubrania, nowy notes i zapas długopisów, w razie, gdyby któryś się wypisał. Stresujesz się, ale przecież wszystko pójdzie dobrze. Przynajmniej taką masz nadzieję. Kiedy jednak dochodzi do spotkania - nic nie idzie po Twojej myśli. Spotykasz piosenkarza nie w humorze, w dodatku rozjuszasz go jeszcze bardziej pewnym incydentem. Wybiega z budynku wściekły, wsiada do nowego sportowego wozu i odjeżdża z piskiem opon. Z pewnością po drodze przekroczył dozwoloną prędkość. Wracasz do domu. I nagle dowiadujesz się, że piosenkarz miał wypadek i zapadł w śpiączkę. Ma bardzo małe szanse na przeżycie. A Ty myślisz, że to wszystko przez Ciebie. Co zrobisz?

Taki problem ma piętnastoletnia Emma, niezbyt urokliwa szara myszka, która po prostu marzyła o autografie Matta M., chyba najpopularniejszego piosenkarza na świecie. Nie mogła przypuszczać, że sprawy przybiorą taki nieoczekiwany obrót. Nie dość, że sądzi, iż prawie zabiła idola tysięcy nastolatków, to jeszcze przestała widzieć swojego anioła. Tak, anioła, w czarnej bluzce Rolling Stonesów i zielonych szortach w pomarańczowe rozgwiazdy. Widzi go od piątego roku życia. Nie wie, że jego zniknięcie poprzedzi wiele wydarzeń, które zmienią jej życie i ją samą.

Większość z Was pewnie spisałaby tę książkę na straty od razu po zobaczeniu dziecinnej okładki i opisu z tyłu. Wiecie, też to prawie zrobiłam. Jednak eksperyment, eksperymentem i wytłumaczyłam się sama sobie, że w młodszych latach nie starczyło mi czasu na tę pozycję. Więc dlaczego nie miałabym choćby i teraz poświęcić jednego dnia na jej przeczytanie?

No cóż, jeśli chodzi o pomysł, to Autor specjalnie się nie wysilił. Co prawda w tej książce znalazło się kilka naprawdę ciekawych wątków, jednak nie chcąc spojlerować, nie będę ich tu teraz przedstawiać. Dzięki tym kilku monetom powieść wciągnęła mnie na tyle, by od razu nie odłożyć jej na wypchaną po brzegi innymi pozycjami półkę.

"Czasem jednak mamy prawdziwe szczęście. Spotkamy kogoś, kto pomaga nam odkryć otaczające nas piękno. Dostrzegamy, że miłość cały czas była tuż obok nas, tylko byliśmy na nią ślepi."

Najbardziej realistycznie zostały przedstawione te wszystkie postacie. Emma, główna bohaterka, to z początku nieśmiała szara myszka, niezbyt ładna, nie czująca się najlepiej we własnym ciele, podporządkowująca się każdemu, kto wydał jej jakieś polecenie. Nie potrafiła postawić się matce, przyjaciółce, koleżankom ze szkoły. Wstydliwa, wrażliwa, załamująca się przy byle okazji. Oraz Matt M., chłopak, w zasadzie już mężczyzna, którego wszyscy uwielbiają, jednak nikt nie zna jego prawdziwego ja. Jest zarozumiały, rozkapryszony, arogancki, niezrównoważony (i to jak!), zadufany w sobie, pusty i przystojny piosenkarz. Z początku myślałam, że ma jakieś problemy psychiczne (wściekał się o byle co, wrzeszczał na innych, a nawet uderzył swojego menadżera).

Jednak później każde z nich zmienia się nie do poznania. Emma staje się pewną siebie, dobrze ubraną nastolatką z własnym zdaniem, mającą swoje własne cele, a Matt cudownie przeobraża się w miłego, czułego i uczynnego chłopaka. Uwielbiam każdego z nich po przemianie, jednak w tej książce nie zdołałam znaleźć swej bratniej duszy.

Na początku akcja była powolna, dopiero w połowie książki jako tako się rozkręciła. Ostatnie rozdziały to wyścig z czasem, dlatego tak bardzo mi się spodobały. Nie udało mi się znaleźć jakiegoś naprawdę ważnego i przełomowego wydarzenia (oprócz tego na początku i tego na końcu, zwieńczającego całą historię), jednak myślę, że dla tego rodzaju powieści nie jest to żadne uchybienie. Styl był przystępny oraz luźny, dzięki niemu łatwiej było mi przebrnąć przez tę pozycję.

Myślę, że ta książka miała na celu uświadomienie nam, że cuda się zdarzają, tylko nie zawsze jesteśmy ich świadkami. I że powinniśmy cieszyć się z każdej minuty, z każdego nawet najmniejszego wydarzenia, bo  nigdy nie wiadomo, kiedy nasz czas się skończy.

"Bywa też, że ktoś towarzyszy nam jedynie dłuższą lub krótszą chwilę. Kiedy nasze drogi się rozchodzą, bardzo wiele się zmienia. Jesteśmy dzięki temu komuś silniejsi, radośniejsi, a czasem szczęśliwsi."

Dla mnie była to jak najbardziej przeciętna lektura, z normalnym pomysłem i przystępnym stylem. Jednak sądzę, że po prostu nie jest to już powieść dla mnie, dlatego nie jestem w stanie napisać bardziej zachęcającej recenzji i wystawić tej pozycji nieco wyższej noty.

Moja ocena: 5/10

PS. Jak zapewne zauważyliście, nieco zmieniłam układ, ale i styl pisania recenzji. Nie zamieszczam od teraz opisu wydawnictwa, ale sama staram się przekazać Wam o czym była książka.

2 komentarze:

  1. To również nie jest książka dla mnie, ale na pewno trafi ona na swoich odbiorców :))

    OdpowiedzUsuń