wtorek, 13 grudnia 2011

9. "13 małych błękitnych kopert" Maureen Johnson

Tytuł: 13 małych błękitnych kopert
Autorka: Maureen Johnson
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 336

Opis wydawnictwa: Niezwykła książka o podróży, sztuce, miłości i dorastaniu... Wzruszająca powieść drogi dla nastolatków! Siedemnastoletnia Ginny otrzymuje w spadku po ukochanej ciotce 13 małych niebieskich ponumerowanych kopert. W pierwszej znajduje 1000 dolarów i szczegółowe instrukcje, jak kupić bilet lotniczy do Londynu oraz prośbę, aby udała się tam niezwłocznie i otworzyła kolejny list dopiero na miejscu... Wyrusz w tę niezwykłą podróż po całej Europie podążając śladami ciotki, jej niezwykłych losów i tajemnic, aby powoli odkrywać sekret szczęścia i niepowtarzalnej urody życia. Tłem dla tej opowieści są: Edynburg, Paryż, Rzym, Amsterdam, zimne fiordy Skandynawii, gorąca plaża na Korfu i wiele innych zakątków starego kontynentu...

Moja opinia: Nie oczekiwałam niczego niezwykłego po tej książce. Opinie na jej temat były przeważnie dobre, z wytyczonymi kilkoma błędami oraz wątpliwościami. Od razu wiedziałam, że będę miała przed sobą wartościową, acz niekoniecznie doskonałą powieść.

Książka opowiada o siedemnastoletniej Ginny, która otrzymuje po swojej zmarłej ciotce, Peg, 13 błękitnych kopert. Kolejne może otwierać jedynie po wykonaniu zadania z poprzedniego listu. W ten niecodzienny sposób kobieta chciała pokazać swej siostrzenicy powód, dla którego bez wyjaśnień opuściła Nowy Jork.

Pierwszym przystankiem jest Londyn, a w drugim liście Peg szczegółowo wyjaśnia, jak dostać się do domu pewnego jej przyjaciela, Richarda. Ginny dużo czasu spędzi w stolicy Anglii, poznając kilka osób, w tym Keitha. Poznała go przez przypadek przy okazji jednego z zadań poleconych jej przez ciotkę. Nie mogła przewidzieć, że ich znajomość będzie ciągnąć się o wiele dłużej, niż tylko przez jeden amatorki występ.

Ogromnym plusem jest to, że czułam się, jakbym była z główną bohaterką w miejscach, które zwiedzała. Mogłam razem z nią zwiedzać muzea, brzydzić się na widok obskurnych pokoii, spędzać czas w Harrodsie. Czułam się, jakbym naprawdę znajdowała się w tłumie spoconych ludzi, odbywała swą pierwszą podróż londyńskim metrem. Tym jestem absolutnie zachwycona.

Książkę czytało się lekko, jest napisana pięknym acz nieskomplikowanym językiem. Momentami trudno się było od niej oderwać, choć nie obfitowała w niezapowiedziane zwroty akcji. To była raczej spokojna lektura, w której główna bohaterka przeżywa masę przygód, niemieszczących się człowiekowi w głowie.

Jestem trochę zasmucona tym, że nie które postanie były niedopracowane. Może nie tyle, co niedopracowane, ale one po prostu były,  nie wzbudzały we mnie żadnych konkretnych emocji i uczuć, od miłości do nienawiści. Odkrywały dosyć znaczącą rolę w podróży Ginny, a jednak żadna z nich specjalnie nie zapadła w mojej pamięci. Były jak wycięte z papieru ludziki - wymodelowane, lecz bez niczego wyjątkowego.

Wszyscy skarżą się na Keitha. Na początku lektury myślałam sobie: hej, ale co Wy od niego chcecie, to zwykły człowiek! Z czasem jednak poznałam jego historię i nawyki, które jednak do końca nie odeszły w niepamięć. Ciągle tkwiły w tym człowieku, nie umiał się ich wyzbyć. Ponadto nie widziałam, by jakoś angażował się w związek z Ginny. Można uznać, że była dla niego zabawką, nie starał się specjalnie wyrażać uczuć. Chociaż czasami zdarzały się momenty, gdy był troskliwy i opiekuńczy. Na przykład gdy przyleciał do niej... Już nawet nie pamiętam gdzie, zresztą sami się przekonacie (bądź przekonaliście). Przecież chłopakowi autentycznie zależało na tej dziewczynie!

Ginny podczas tej podróży bardzo się zmieniła, nabrała pewności siebie, dojrzała. Wcześniej była wstydliwa i niepewna swoich zdolności. Była również sympatyczna, ale momentami odzywała w niej ta nieśmiałość. Nie wiedziała, co powiedzieć, jąkała się. Podziwiam ją jednak za wytrwałość w dążeniu do tego, by jak najlepiej poznać swoją ciotkę i poznać powody jej ucieczki. Zazdroszczę jej również tego, że mogła przeżyć takie niesamowite przygody i zwiedzić wszystkie te cudowne miejsca.

Peg nie poznajemy zbyt dobrze, dowiadujemy się o niej jedynie z pozostawionych Ginny listów. Można jednak wywnioskować i to z łatwością, że bała się uczuć, a przede wszystkim miłości, wiecznie uciekała, nie mogła się odnaleźć. Bez przerwy czuła pewien niedosyt i przemierzała Europę wzdłuż i wrzesz. Zaimponowała mi swoją kreatywnością i sądzę, że była to jedna z najbardziej barwnych postaci w książce. Szalona, ale pełna pasji artystka. Chyba moja ulubiona bohaterka 13 małych błękitnych kopert.

Czegoś mi jednak na końcu brakowało. Do końca nie wiadomo, jak dalej potoczą się losy Ginny, jak będzie z nią i z Keithem, co z Richardem. Nie wszystko zostało w zakończeniu wyjaśnione, nie umiem dokładnie skonkretyzować co. Odkładałam tę książkę z pewnym brakującym elementem.
Pomimo tego książka jest warta przeczytania. Pomimo tego, że ma kilka wad, jest niezwykle wartościowa, przejmująca i wciągająca. Dla każdego, kto łaknie przygody.

Moja ocena: 8/10

1 komentarz: