niedziela, 5 lutego 2012

20. Tam, gdzie nie dociera słońce

Tytuł: Tunele
Autorzy: Roderick Gordon, Brian Williams
Seria: Tunele Tom 1
Wydawnictwo: Wilga
Ilość stron: 496

 "Czy koniec tunelu może okazać się początkiem...?"

Ciemność otula Cię ze wszystkich stron, a mrok rozświetla tylko blask latarki, przypiętej do Twojego kasku. Nad Tobą znajdują się tony ziemi, ale nie boisz się. Wolisz znajdować się w ziemi, niż na powierzchni. Raz po raz uderzasz kilofem w twardą skałę. Pot spływa Ci po bokach twarzy, karku, koszulka lepi Ci się od potu. Przerywasz na chwilę. Brudną ręką ocierasz czoło, zostawiając na nim ciemną smugę. Wycierasz dłonie w ubłocone spodnie i wracasz do kopania. Tracisz rachubę czasu, nie masz pojęcia, ile już znajdujesz się pod powierzchnią. Stos znalezionych rzeczy piętrzy się na drewnianej skrzynce - puste butelki po perfumach, powyginane sztućce, pobrudzone ziemią, niegdyś śnieżnobiałe talerze. Zbierasz przedmioty do przetartego plecaka i kierujesz się ku wyjściu. Na dzisiaj koniec.

Głównym bohaterem jest czternastoletni Will, który razem z ojcem prowadzi swoje własne wykopaliska. Jest to chyba jedyna rzecz, która łączy ojca i syna - tunele. Jednak pewnego dnia wszystko się kończy - pan Burrows znika w jednym ze swoich tuneli. Chłopak zastanawia się, jaką tajemnicę skrywał przed nim ojciec. Nic nie wiedział o prowadzonych przez niego wykopaliskach. Razem z przyjacielem, Chesterem, wyrusza na poszukiwania zaginionego. Nie przypuszczają, że wkraczając do tuneli zacznie się najbardziej fascynująca przygoda w ich życiu.

Szczerze powiedziawszy, tak wiele się po tej książce nie spodziewałam. Nawet, jeśli była wychwalana przez niejakiego B. Cunninghama - odkrywcy Harrego Pottera. Dla niektórych to od razu zwiastowało międzynarodowy bestseller na miarę tego J.K. Rowling. Ja jednak podeszłam do czytania tej powieści z całkowitym spokojem. Nauczyłam się, by od niektórych książek nie oczekiwać zbyt wiele. Nie mogę jednak powiedzieć, że nie postawiłam tej książce żadnych oczekiwań. Co to, to nie...

„Przeszłość zawsze wydawała mu się miejscem o wiele ciekawszym i milszym od ponurej teraźniejszości.”

Muszę przyznać, że jestem zachwycona świeżym pomysłem na powieść. Te wszystkie oryginalne i  niespotykane wcześniej nazwy jak Ćwiartka, Styksowie czy Kolonia składają się na zupełnie nową ideę książkowego świata. Myślę, że to największy plus Tuneli i jest to cecha, ze względu na którą warto sięgnąć po tę lekturę.

Niestety nie mogę aż tyle dobrego powiedzieć o akcji. Raz przyspieszała, a potem rozwijała się przez kilkadziesiąt stron. Minusem jest również to, że dopiero w połowie zaczęło się coś dziać. Tak naprawdę dopiero wtedy Czytelnika zaczynają choć trochę wciągać przygody Willa i Chestera. Pierwsze dwieście stron zdaje się być jedynie wprowadzeniem do tego, co ma dziać się później. Akcja jest niestety minusem, często zdarzało mi się patrzeć, ile stron zostało do końca rozdziału.

Po Tunelach spodziewała się czegoś zupełnie innego. Po tytule, opisie, jak i okładce spodziewałam się czegoś niesamowitego, spodziewałam się powieści, która nieprzerwanie trzyma w napięciu. Niestety dostałam coś zupełnie innego. Racja, zdarzały się nieprzewidywalne zwroty akcji, jednak nie posiadały one żadnego zaskakującego rozwinięcia. Zostały wręcz skracane do minimum, tylko by chwilowo zainteresować Czytelnika. Żałuję, iż niektóre ważne i wstrząsające informacje zostały rzucone od tak, jednak ich roztrząsaniem nie zajął się nikt.

Kolejnym zdecydowanym plusem powieści jest styl. Jest bardzo przystępny, dzięki niemu książki nie czytało się tak trudno i powolnie. Autorzy posiadają bogaty zasób słownictwa, jednak gratulacje należą się również Panu Januszowi Ochabowi, za piękne tłumaczenie, które w pełni oddaje klimat Tuneli.

"-Więc do czego może być ten przewód? - spytał Chester.
-Na pewno nie do lampy na zewnątrz.
-Skąd wiesz?
-Bo nie mamy na zewnątrz żadnej lampy."

Bohaterowie są nie do końca dopracowani. Potrafiłam znaleźć tylko kilka ich cech szczególnych, nie byli niezwykle barwni i ciekawi. O Willu nie dowiadujemy się zbyt wiele, pomimo tego, że był głównym bohaterem. Ja zdołałam tylko wyłapać fakt, iż pałał niesamowitym zainteresowaniem do kopania tuneli, może nawet ogólnie do archeologii. Był ciekawym świata, żądnym przygód i często podejmującym bezmyślne (lub bezpodstawne) wybory czternastolatkiem. Nie można mu mieć jednak tego za złe - był zbyt młody, by zrozumieć wszystkie czekające na niego niebezpieczeństwa.

Chester był postacią, która niesamowicie działa mi na nerwy. Z początku wydawał mi się bezmózgim osiłkiem, który nie nadaje się do niczego. Potem brałam go za maminsynka, który sam nie poradzi sobie w życiu. Muszę Wam się przyznać, że osoby, które nie są twarde i nie potrafią sobie same poradzić nigdy nie spotkają się z moją sympatią. Może to dziwne, ale nie jestem w stanie polubić osób, które zawsze polegają na pozostałych, które boją się wszystkiego.

Nie czytałam tej powieści z prawdziwą przyjemnością, jednak nie jest to najgorsza pozycja. Warto zwrócić uwagę na pomysł, jak i na język. Dla niektórych odstraszająca może się wydawać grubość - nie martwcie się, kolejna część będzie obszerniejsza :) Tunele nie wzbudziły we mnie żadnych emocji, nie wywołały rozbawienia, łez. Momentami bałam się o losy bohaterów, byłam ciekawa, jakie wydarzenia będą miały miejsce na następnej stronie, jednak czułam, że mogło być lepiej.

Komu mogę polecić? Sama nie wiem. Z pewnością nie jest to powieść dla wszystkich. Miłośnicy romansideł nie znajdą w tej pozycji niczego dla siebie. Z kolei zapaleńcy książek przygodowych mogą poczuć prawdziwą sympatię do Tuneli, gdyż to stuprocentowo lektura dla nich. Jest tu wiele cech, pojedyncze mogą zachwycić każdego. Nie polecam jednak na nudne, zimowe wieczory. Zdecydowanie nie wciąga tak, jak byśmy chcieli.

Moja ocena: 7/10

4 komentarze:

  1. Czytałam i mam o niej podobaną opinię co Ty. Nie wciąga tak bardzo jak tego oczekiwałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam ją kilka lat temu i nawet mi się podobała tylko, że jest jeden problem: nie pamiętam o czym ona jest, tylko taki ogólny zarys. A to musi o czymś świadczyć, że jej nie pamiętam, oczywiście na niekorzyść książki:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, nie dla mnie, niestety. D: Jestem nieuleczalną wielbicielką płytkich paranormalnych romansideł, chociaż są wyjątki. I niesamowicie irytują mnie dopiski w stylu "hit na miarę...!", "odkryty przez...", "następca...!". Brr, z czym do ludzi?
    Sowa

    {http://biblioteczkasowy.blogspot.com/}

    OdpowiedzUsuń
  4. Już od bardzo dawna zabieram się za tą książkę ale jakoś nie mogę. Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://mylittlelibrary-gumciobook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń